Incydent w Golemwitz

Scenariusz Konkursowy:

Incydent w Golemwitz Poskart Piotr

System: Wolsung

Setting: Wolsung, Ostria

Gotowa mechanika: Wolsung

Modyfikacje zasad: brak

Ilość graczy: dowolna

Gotowe postacie: brak

Ilość sesji: 1+

Dodatki: mapka

Spoiler

Komentarze:

Mateusz Budziakowski

Tekst niespójny, „otwarty”, ale tak naprawdę bez konkretnego ciągu zdarzeń (fakt możliwości wyboru kolejnych scen nie świadczy o nieliniowości). Początkowa intryga zapowiada się ciekawie (spadek jest zawsze katalizatorem różnych nieprzewidzianych wydarzeń, „powrotów po latach” itd.), niestety wykonanie mnie nie przekonuje. Klimatu wolsungowego nie widzę, może trzeba było spróbować w innej konwencji?

Duży plus za rozpisanie BNów.

Duży minus za oprawę graficzną – lepiej, gdyby jej nie było.

Jakub Osiejewski

Takie przygody – zwłaszcza wymyślone i prowadzone przeze mnie – skutecznie obrzydzają mi śledztwa. W takim śledztwie wszystkie tropy są mylne, a na prawidłowe wskazówki niemal nie da się się natknąć. Potem przygoda jednak ze śledztwa przemienia się w losowy ciąg dziwnych zdarzeń. Scenariusz nie trzyma się kupy. Pojedynek na stypie? Przypadkowe natknięcie się na starego trolla? Hrabia pracujący jako nauczyciel w państwówce? Dlaczego w ogóle bohaterowie mieliby chcieć inwestować w fabrykę? Dlaczego mieliby prowadzić powstańców? Jak bohaterowie mają zaprzyjaźnić się z Rudim? Sprawy nie ułatwia fakt, że sceny opcjonalne będą w istocie bardzo ważne dla fabuły.

Zbyt skupione na ciekawych (zdaniem autora) NPCach, za mało na fabule przygody. Niby fajnie, że przygoda kręci się wokół jednej z ważniejszych postaci świata gry, przemienionej w łotra, ale w gruncie rzeczy niewiele z tego wynika.

Nie chciałbym grać u tego MG – nieudany test ma zawsze bardzo nieprzyjemne konsekwencje. Choćby spotkanie z trollem po kilku nieudanych testach wyeliminuje ten wątek.

Mateusz Wielgosz

Nie wiem czemu autor tak mocno zarzeka się, że to otwarta i nieliniowa przygoda, skoro jest prosta jak drut, tylko scenki opcjonalne można przejść w dowolnej kolejności (lub zupełnie olać). Dobrze wprowadzona liniowość nie jest niczym złym. Tu jest nieźle, choć nie brak pewnych brzydkich zabiegów, jak np. usilnie wymuszony pojedynek ze spadkobiercą w czasie stypy.

Całość jest spisana estetycznie, ale trudno mi ją kupić. Sceny opcjonalne są zaiste opcjonalne i dość chaotyczne (pojedynek ze starym trollem?). Wachlarz możliwości wprowadzenia dowolnych postaci w przygodę jest w porządku, ale później jest trochę gorzej, nie ma jasnej motywacji dla niektórych działań jak przewodzenie powstańcom czy zainteresowanie fabryką. Na plus natomiast można policzyć niemal wszystkie postacie BNów.

Michał Smoleń

A więc „chaos” nazywa się teraz „otwartością”… Przez większość czasu nie miałem jasności, co się w danym momencie dzieje. Sprawę trochę ratuje streszczenie i nienajgorszy opis scen, ale i tak wszystko wydaje się dosyć zagmatwane. W gąszczu wydarzeń zagubionych jest kilka niezłych postaci tła, stanowiących chyba największy atut pracy.

Wolsungowy recycling statystyk polega także na dopasowywaniu statystyk już istniejących – tutaj autor idzie na łatwiznę, ograniczając się do wskazania choć odrobinę zbliżonej postaci z podręcznika (nawet gdy związek jest dosyć odległy) lub w ogóle pomijając statystyki, gdy adekwatnego szablonu brak (godi, golibroda). Nieco utrudnia to satysfakcjonujące korzystanie z przygody.

Ze wszystkich nadesłanych na tegoroczną edycję przygód do Wolsunga w tej najmniej według mnie czuć ducha systemu – niektóre sceny są zbyt poważne, choć nie można zazwyczaj odmówić im pewnego dramatyzmu. Nie pomaga też kiepska forma wizualna i pewne niekonsekwencje fabularne.

Michał Sołtysiak

Walka o nieliniowość scenariusza, czyli rozpisywanie na sceny główne i opcjonalne, po pierwsze nie zawsze przynosi profity, a po drugie owocuje czasem chaosem i nielogicznościami. Tutaj mamy właśnie na siłę forsowaną nieliniowość (choć sceny obowiązkowe mają sztywno ustaloną kolejność, wiec nie jest to do końca spełniona obietnica nieliniowości) i liczne sceny które nijak się nie łączą lub wyglądają niezręcznie.

Czytałem ten scenariusz i wciąż czułem że akcja jest forsowana na siłę, bohaterowie są zaskakiwani nagłymi zwrotami, spotykają dobrze rozpisanych BN, ale nie zawsze rozumiem motywacji i oczekiwań z tych spotkań. Generalnie nawet czołowy oficjalny BN systemu nie daje rady poprawić odbioru.

Ten scenariusz wymaga dopracowania, zastanowienia się nad tokiem fabuły, nad motywacjami postaci i przemyślenia samej istoty intrygi. Przydałby się jakieś wytyczne do tworzenia postaci, choćby lista elementów i cech, jakie powinni posiadać/ Nie zawsze jest zręcznie. Przydałaby się też korekta językowa, ale stylistycznie jest to całkiem fajny scenariusz do przeczytania. Problemy ze zrozumieniem zwrotów akcji pojawiają się dopiero po lekturze, gdy się myśli jak to poprowadzić.

Największa zaleta:
Sceny same z siebie są bardzo atrakcyjne, dużo tu akcji i pola do popisu dla graczy, tylko połączenia ich nie zawsze jest zręczne
Największa wada:
Słaba spójność elementów fabuły i kulejące motywacje dla postaci graczy.

Artur Ganszyniec

Wolsung. Bohaterowie mierzą się z problemami industrialnego miasteczka, a korzenie problemów sięgają, oczywiście, Wielkiej Wojny. Mamy w tekście całkiem interesujące postaci niezależne, mamy skandale i widmo rewolucji. Wszystko to jest jednak bardzo chaotycznie spisane, zwłaszcza w finale. Fabuła przeskakuje dziko między scenami, niektóre zwroty akcji rzucają się na niepodziewających się niczego bohaterów, inne giną gdzieś w natłoku wydarzeń. Pomysły gdzieś tam są, ale do czytelnika przebijając się w bólach.

Na minus policzę parę błędów merytorycznych (Edda to święta księga, a nie imię bóstwa). Spodobał mi się natomiast mechanizm dodatkowych kart w kluczowej scenie za wypełnienie pewnych warunków w scenach poprzedzających.

Całość ma potencjał, niestety ginie on w chaotycznym tekście.

Stanisław Krawczyk

Ogólna ocena
Warto się przebić przez warstwę językową i chaotycznie ułożone sceny, ponieważ pod spodem kryje się dużo dobrych pomysłów na sceny i bohaterów niezależnych. Niemniej scenariusz miałby większe szanse na wysokie miejsce w konkursie, gdyby został porządnie przejrzany i miejscami przepisany.

Zarówno mocne, jak i słabsze strony scenariusza staram się omawiać w kolejności od najistotniejszej do najmniej ważnej.

Na plus
1. Sporo niezłych scen – dramatycznych, osadzonych w widowiskowej scenerii, stawiających przed BG (i graczami) rozmaite zadania. Dobrze również, że na początku scen podane są: miejsce akcji, postacie, główne wyzwanie.
2. Całkiem ciekawi bohaterowie niezależni, z sekretami, problemami i motywacjami.
3. Odwaga wykorzystania jednej z kluczowych postaci wolsungowego uniwersum, Gutryka Geminego, i to w prominentnej roli.
4. Pogoda jako narzędzie do wykorzystania na sesji – dobry koncept i nieźle zrealizowany (acz byłoby jeszcze lepiej, gdyby miał wpływ na mechanikę).
5. Obecne tu i ówdzie wskazówki dotyczące prowadzenia przygody – zaawansowanym MG nie zaszkodzą, a mniej doświadczonym mogą pomóc (s. 4: „Niech każdy gracz, ma tu jakiś cel do spełnienia”; s. 6: „możesz pominąć ich [BN-ów] imiona i posługiwać się określeniami takimi jak Kapitan, Fabrykant itd.”).
6. Podanie przykładowych motywacji dla BG w uporządkowanym formacie: wstępny opis, konkretny cel, moment osiągnięcia celu.
7. Zebranie najistotniejszych wiadomości w początkowej części tekstu.
8. Osobny plusik za frazę: „Szachy to też świetna broń” (s. 15).

Na minus
1. Sceny opcjonalne są przemieszane z obowiązkowymi i nie za bardzo wiadomo, dlaczego zostały rozlokowane w takich, a nie innych miejscach. W ogóle fabuła scenariusza trochę się rozlatuje i w praktyce nie do końca wiadomo: liniowość to czy nieliniowość? Przydałby się jakiś sposób na uporządkowanie tego chaosu.
2. Brakuje mi mechanicznego opracowania wszystkich konfrontacji – jeśli nie statystyk postaci, to przynajmniej konkretnych wskazówek dotyczących zdolności czy scenerii. Cieszę się jednak, że w niektórych wypadkach scenariusz takie sugestie zawiera.
3. Korekta językowa – pilnie, pilnie poszukiwana. Tekst zawiera dużo błędów językowych, i to nierzadko takich, które utrudniają zrozumienie tekstu.
4. W streszczeniu (s. 3) mówi się o Dantem, mimo że na tym etapie lektury czytelnik nie może jeszcze wiedzieć, kto to jest. Nie wiadomo też, dlaczego postacie graczy miałyby się sprzymierzyć z golemami, skoro przedtem najprawdopodobniej zaczęły z nimi sympatyzować. Ogólnie mówiąc: streszczenie nie jest szczytem klarowności.

Maciej Reputakowski

Poniższe uwagi skierowane są do autora/autorki lub osób, które przeczytały scenariusz i rozważają jego poprowadzenie. Do autora/autorki: w razie niejasności jestem w miarę wolnego czasu i możliwości dostępny. Najchętniej pod e-mailem: repek@polter.pl

Rzeczy godne uznania:
1. Streszczenie na początku.
2. Przykładowe motywacja dla genericowych postaci. Co więcej, kilka z nich brzmi naprawdę ciekawie (Szpieg, Kochanek, Działacz Społeczny). Pytanie tylko, czy będą do siebie pasować w drużynie?
3. Fajnie, że są ilustracje, ale… (punkt 1 poniżej).
4. Słuszna uwaga pod koniec sceny „Szable czy pistolety”.
5. Interesujący wątek dowodzenia powstaniem.

Rzeczy warte rozpatrzenia:
1. Lepiej byłoby utrzymać ilustracje w jednej stylistyce. Wydaje się, że te czarno-białe wyszły jednak ciut lepiej (choć troll z obrazka nie bardzo zgadza się z opisem z tekstu – szczupły to on nie jest).
2. Jeśli ktoś chce wycisnąć z tego scenariusza więcej, może pozwolić wcielić się graczom w BNów, którzy są znacznie mocniej związani z intrygą.
3. W postaci Agentki zaznaczone jest, że zna jednego z BG. Taki motyw trzeba zatem wprowadzić kilka sesji wcześniej lub nastawić się na jednostrzał. W innym wypadku to trochę sztucznie narzucony motyw.
4. Tekst się dość ciężko czyta. Nie zaszkodziłoby rozbicie go na nieco mniejsze akapity i wyróżnienie kluczowych informacji.
5. Nawet jeśli autor tworzy scenariusz „otwarty”, nie jest złym pomysłem podać proponowany przebieg scen (jedne aż się proszą, by znaleźć się po innych). W takiej kolejności, którą uważa się za najbardziej korzystną z punktu widzenia dramaturgii opowieści.
6. Jeśli MG chce, by negocjacje z tłumem były emocjonujące, musi odpowiednio wcześniej zbudować więzi z mieszkańcami.

Ogółem:
Scenariusz do Wolsunga z całkiem oryginalnym pomysłem na rozruchy społeczne. Aby cała ta afera ze spadkiem miała jednak sens, gracze koniecznie muszą dostać zaproponowane przez autora scenariusza (nie wiadomo dlaczego opcjonalne) osobiste motywacje. W innym wypadku waga wyborów, których muszą dokonać, spłynie po nich jak woda po golemie. Trudno się też oprzeć wrażeniu, że do tego bardzo obszernego scenariusza upchnięto jednak zbyt wiele.

Michał Mochocki

Tu mam mieszane odczucia. Czasem chce się krzyknąć „rewelacja!”, ale jest to rewelacja tu i ówdzie zepsuta głupim potknięciem. Wspaniała galeria postaci niezależnych, sięgająca po klasyczne archetypy, ale nie papierowo jednoznaczne, tylko z dodatkiem pewnej „głębi”, np. u godiego czy Kapitana. Dobra siatka napięć fabularnych, które spleść i rozwiązać się mogą na różne sposoby, zależnie od działań BG. Do tego przemyślane podejście do motywacji bohaterów, którzy mogą sporo zdziałać z własnej inicjatywy. Jednak niektóre sceny robią złe wrażenie, zwłaszcza sceny walki poprzedzające starcie finałowe (pojedynek z arystokratą i walka z trollem), do niczego niepotrzebne i rażące sztucznością. Nie przekonuje także podział na sceny opcjonalne i obowiązkowe, co utrudnia czytanie, a nie jest uzasadnione strukturą scenariusza. Mimo dużej swobody działania, główna fabuła jest mocno liniowa i lepiej byłoby opisać to ciągłym tekstem. Mam wrażenie, że potrzeba tylko kilku solidnych poprawek, żeby powstała prawdziwa Wolsungowa perełka.

[collapse]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *