44-68

44-68 – Jan Milewski

Edycja: 2020

System: Autorska mechanika

Setting: Świat Zewu Cthulhu (Wydział X)

Liczba graczy: 3-4

Gotowe postacie: propozycje

Liczba sesji: 1-2 (4-8 godzin)

Dodatki: brak

Opis:

Jesteście grupą funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa PRL, parającej się badaniem zjawisk paranormalnych. Jesteście młodymi i ambitnymi ludźmi, wierzącymi w system, który pozwolił wam na życiowy awans i opuszczenie ubogiej prowincji. Otrzymaliście rutynowe zadanie – zatrzymanie byłego funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa, który chce opuścić PRL na fali antysemickiej nagonki 1968 roku. Wiecie jednak, że zadania w Wydziale X Służby Bezpieczeństwa bywają czymś więcej niż wydają się na pierwszy rzut oka.

Pokaż komentarze kapituły

Paweł Bogdaszewski

Ambitna przygoda, jedna z tych, które wymagają sporej pracy i na poważnie napisane są, by wygrać Q. Intrygujący setting, prowadzenie różnych postaci, by tworzyć historię. Bez wątpienia ciekawy scenariusz.

Zalety

  • Dobrze rozpisana ambitna przygoda
  • Ciekawe inspiracje, wynikające z nich wątki i plastyczne ich przedstawienie
  • Dobre opracowanie historyczne

Wątpliwości

  • Przedstawiona mechanika. Nie to, że jest jakaś zła, ale właściwie nie widze powodu, dla którego jest wprowadzona.
  • Odnośniki do informacji nie ułatwiają orientacji w tekście
  • Część scen (ucieczka Wysockiego) mimo efektowności jest zwyczajnie Railodowa

Wady

  • Streszczenie. A raczej brak funkcjonalnego.

Piotr Cichy

Zaproponowana autorska mechanika bardzo mi się podoba. Prosta, zrozumiała. Dla mnie lepsza od standardowych zasad Zewu Cthulhu. Odpowiednio mordercza, nieprzeciągająca walk czy innych rozbudowanych akcji. Zasady pościgu i ucieczki mogą stanowić użyteczną kanwę wydarzeń w przygodzie.

Fajny pomysł, że w scenie szkatułkowej gracze odgrywają swoich wrogów z zasadniczej sesji. Podoba mi się też kompozycja, że w realiach 68. roku gracze prowadzą pościg, a w 44. uciekają. Pierwsze realia są bardziej pulpowe a drugie przerażające. W finałowej scenie powinno chyba być wyraźniej wskazane graczom, że mierzą się z osobami, które odgrywali w II akcie.

Niepotrzebnie, moim zdaniem, są powtarzane opisy żandarmów i przeszukiwania przez Purta w kolejnych scenach II aktu. Wystarczyło dać odnośnik do wcześniejszych scen. Za to przydałoby się dorzucić więcej detali potrzebnych do rozegrania poszczególnych sytuacji. Zdaję sobie sprawę, że niektóre wydarzenia mogłyby być dość drastyczne, ale jak się bierzemy za taką tematykę, to nie powinniśmy ich pomijać. Przynajmniej dałoby się MG wybór, czy bestialstwa będzie chciał włączyć do opisu. W tej chwili tekst za bardzo się po tym prześlizguje. Być może przyjęta perspektywa dzieci trochę to usprawiedliwia, ale w takim razie trzeba to było konsekwentnie rozwinąć. W tej chwili jest tylko jeden akapit sugerujący by przedstawiać oprawców ze zwierzęcymi rysami twarzy czy jako płomienne anioły śmierci.

Problemem jest dla mnie spora liniowość scenariusza. Autor zdaje sobie sprawę, że to nic dobrego, daje wiele sugestii, jak ją zmniejszyć. Ich skuteczność będzie jednak chyba dość ograniczona. Liniowość jest usprawiedliwiona nieco konstrukcją scenariusza opartą na pościgu i ucieczce, ale pozostaje faktem.

Praca bardzo ambitna, odwołująca się do dramatycznych wydarzeń z naszej historii jak też do barwnego półświatka powojennej Warszawy. Bardzo mi się podoba. Aby ją poprowadzić, potrzeba odpowiedniego MG i graczy, ale może być z tego satysfakcjonująca sesja albo i dwie.

Dla mnie dodatkowym atutem jest fakt, że dobrze znam okolice, w których rozgrywa się akcja. Owszem, teraz zabudowania wyglądają tutaj inaczej, ale sam układ ulic, odległości, a nawet pojedyncze domy się zgadzają. Na pewno łatwiej mi sobie wyobrazić opisywane lokalizacje. Uważam, że autor genialnie odmalował powojenny Dziki Zachód w Warszawie.

Paweł Jakub Domownik

44-68 jest bardzo ciekawa skrzynka z narzędziami (toolbox), potrzebujemy na Quentinie więcej scenariuszy spisanych w tej formie. Opowieść szkatułkowa to też motyw, który cieszy moje serce i zawsze chętnie przyjrzę się próbie jego wykorzystania. Problem w tym, że nie jest on łatwy w implementacji.

Światy, które przedstawia nam przygoda, są niesłychanie barwę. Zarówno ten z ‘68 gdzie smutne wydarzenia przeplatają się z barwnym obrazem warsiawki, jak i ten z 44 gdzie niepodzielnie panuje groza. NPC-e są barwni a na dodatek świetnie opisani. Z odniesieniami do popkultury ułatwiającymi szybkie ogarnięcie tematu.

Mam lekki problem z tym, co bohaterowie mają w tym świecie do roboty. Przygoda zaczyna się odprawą, jeżeli BG zadadzą zbyt dużo pytań, główny podejrzany im umknie. Problem w tym, że tego nie wiedzą. Żeby ta scena miała sens, trzeba graczom powiedzieć, jaka jest stawka. Potem następuje pościg/śledztwo, podczas którego można pozwiedzać super lokacje i pogadać z warszawksim elementem ale BG nie mają tu specjalnie wiele decyzji do podjęcia. Na dodatek pchnięcie przygody naprzód wymaga od MG grania mocno przeciwko graczom (kowadła spadające z nieba).

Następnie mamy część retrospektywną, czyli tak naprawdę eskortujemy tam NPCa i jego McGuffina. NPC jest silniejszy i sprawniejszy od postaci graczy pod każdym względem. Mhmmm. Scenariusz sugeruje, żeby MG zabijał kolejne postacie graczy i dawał im nowe. Mhmmm.

Przyznaje, że nie bardzo rozumiem, jak ma działać kontrast, o którym pisze scenariusz? Co ma być skontrastowane w tych dwóch sekwencjach i jaki efekt ma wywrzeć na BG?

44-68 to ciekawie spisany scenariusz. Ze świetnym światem i mniej ciekawymi zajęciami dla graczy. W słabszych edycjach mógłby trafić do finału. W hipotetycznej kategorii „jak spisywać scenariusz” jest naprawdę niezły. Przy 41 pracach raczej pozostanie poza finałem. Chciałbym, żeby dobrze wypadł ponieważ można z niego wiele wyciągnąć.

PS czy mogę spytać autora, czemu zdecydował się nazwać zakończenie postludium, a nie epilogiem?

Marek Golonka

Zalety

Sensowna szkatułka. Gracze zmieniają postaci w trakcie scenariusza i jest to całkiem dobrze pomyślane, ładnie pokazuje szersze tło opowieści i pozwala wyjaśnić pochodzenie antagonistów. Brakowało mi tylko mocniejszego osadzenia w historii samego faktu, że dybuk zsyła wizje – na przykład zasugerowania jakichś już wcześniej.

Wizje Warszawy. Scenariusz bardzo ciekawie pokazuje Warszawę w roku Powstania i w ‘68,posługuje się lokalnym kolorytem i wydarzeniami politycznymi.    

Wątpliwości

Trochę za prosto? Zadania stojące przed Badaczami na obu poziomach opowieści są w gruncie rzeczy prościutkie, mało w nich zwrotów akcji i można je bardzo szybko rozwiązać. To bardziej problematyczne w części rozgrywającej się w ‘68, bo w niej przedłużenie akcji ponad jedno szybkie zatrzymanie wymaga od Strażnika sięgnięcia po niesławne “torodrogowanie”, czyli wymuszenie konkretnego przebiegu wypadków, za którymi gracze muszą podążyć.

Co nowego w mechanice? Zaproponowana autorska mechanika jest niezła. Zazwyczaj podchodzę do systemów pisanych z myślą o jednym quentinowym scenariuszu z dużą nieufnością, tym razem mam wrażenie, że reguły są solidne i mogą się dobrze przysłużyć tej sesji. Z drugiej jednak strony nie jestem pewien, czy w takim razie nie było lepiej zaproponować po prostu jakiegoś prostego systemu – Fate, FU czy Adventurers!, żeby nie musieć tego wszystkiego wymyślać, a Strażnik nie musiał się tego uczyć.

Ogólne wrażenia44-68 przekazuje bardzo ciekawą wizję Warszawy w trakcie i po wojnie, a także pozwala graczom doświadczyć tej historii z bardzo ciekawych stron dzięki szkatułkowej konstrukcji. Zastanawiam się nad poprowadzeniem tego scenariusza, ale boję się, że może się skończyć za szybko i rozczarować graczy tym, że w gruncie rzeczy dzieje się w nim niewiele – zwłaszcza, jeśli MG nie wymusi tego, że ofiara postaci na początku ucieka.

Katarzyna Kraińska

+ Dobry wstęp, sygnalizujący specyficzną tematykę scenariusza oraz mniej-więcej jego strukturę.

+ Jasne wytyczne odnośnie do tworzenia postaci i wskazówki dla MG na co kłaść nacisk podczas prowadzenia, a na co niekoniecznie.

+ NPCe są naprawdę interesujący. Demon w stylu Wolanda, kapela rzezimieszków-ocaleńców-ożywieńców czy żydowski SBek to postacie, które budzą autentyczne zainteresowanie.

+ Informacja dla graczy o uprawnieniach ich postaci będzie bardzo pomocna.

+ W ogóle z jednej strony motyw grania członkami sił policjo-podobnych to sprawdzony, ale mocno oklepany motyw w RPGach, ale źle kojarzący się funkcjonariusze SB to ciekawa komplikacja tego znanego tematu.

* Edmund Dybuk to trochę dziwne nazwisko, chyba że demon nie ukrywa się ze swoją demonowatością. To trochę tak, jakby ktoś miał na nazwisko Wampir albo Upiór. Czy to celowy zabieg?

– Brak streszczenia na początku.

– Po pierwszej scenie, która zostawia graczom pewne pole do wyboru i działania, nagle okazuje się, że poczynania graczy nie mają znaczenia, bo nawet jeśli aresztują Wysockiego, rąbnie w nich ciężarówka, a on sam ucieknie. BG najwyraźniej nie mogą temu w żaden sposób przeciwdziałać.

– Pościg za Wysockim jest mało ciekawy (podobnie jak seria zdarzeń w 1944). To zestaw przeszkód do pokonania, w których BG głównie wypytują o niego BNów i okazjonalnie ścierają się z nimi, lub ich ścigają, nie otrzymując za swoje wysiłki żadnej nagrody w postaci naprawdę interesujących scen, które powinny się pojawić szczególnie w sesji liniowej. Wygląda to na odwleczenie momentu ostatecznego ujęcia ściganego. Nawet ewentualne zaczepienie przez Dybuka w akcie 2 to tylko delikatna próba zbycia BG i wyprowadzenia z lokalu. A przecież postać pokroju Wolanda sama się prosi o bardziej interesujące wprowadzenie.

– „W przypadku zagubienia BG w piwnicy, Ci z nich który pozostali na górze mogą zostać ściągnięci strzałami dobiegającymi z dołu.” – tego MG nie może wiedzieć. Gracze mogą postąpić w różny sposób, niekoniecznie rzucą się nagle do piwnicy. Co wtedy?

– W pierwszej połowie scenariusza BARDZO brakuje sceny lepszego przedstawienia graczom Dybuka, zważywszy że część z 1944 roku porusza temat Jadu.

“44-68” ma naprawdę ciekawie pomyślane założenia i bohaterów, ale scenariuszowi brakuje „mięsa” fabularnego w postaci scen, w których gracze robiliby coś poza ściganiem Wysockiego i wypytywaniem o niego mniej ciekawych BNów. Długi pościg dość ewidentnie jest tylko odwleczeniem momentu schwytania uciekiniera, nie oferując graczom niczego poza przeszkodami do pokonania. Trochę szkoda, bo z tak interesującą grupą postaci niezależnych aż chciałoby się wejść w bardziej angażującą interakcję.

Witold Krawczyk

Ogólny pomysł mi się podoba: agenci w teraźniejszości mogą przeżyć nawrócenie na skutek wizji przeszłości. Zew Cthulhu + Mistrz i Małgorzata to fajny i nowatorski trop. Postacie są barwne, a wszystko jest opisane z erudycją (dzięki tej przygodzie ja się np. dowiedziałem, co to jest himilsbachowska twarz).

Śledztwo w pierwszym akcie opisane jest solidnie, gracze raczej się nie zgubią. W akcie drugim brakuje mi celu stojącego przed bohaterami – wydaje mi się, że rozgrywka będzie sprowadzała się do rzucania przez MG kolejnych SS-manów na graczy, aż w końcu bohaterowie wpadną na przeważające siły „Lokisa” i zacznie się liniowy pochód do finału.

Nie wiem, czemu przełożony bohaterów umówił się z nimi na odprawę akurat pod domem poszukiwanego, który może połapać się i zwiać. Nie wiem też, dlaczego odebranie Jadu Dybukowi pozbawia go cielesnej formy – w końcu w przeszłości Dybuk się manifestował, chociaż Jad był w cudzych rękach.

W przygodzie są nieprzyjemne dla graczy momenty, kiedy coś dzieje się za sprawą Woli Scenarzysty, niezależnie od tego, co zrobią. Wysocki przed nimi ucieka, Dybuk zawsze odzyskuje Jad. Mam też wrażenie, że przygoda jest nieporęczna – zamiast dzielić akcję na sceny w części powstańczej, starczyłoby zarysować miejsca, postacie i spotkania; MG mógłby wtedy puścić graczy na żywioł i nie trzeba by po cztery razy opisywać prawie-identycznych żandarmów. Zamiast tego więcej pary mogłoby pójść w opisy (myślę, że „modernistyczny budynek oddziału fotograficznego” to nie jest najważniejszy detal, kiedy jest się dzieckiem prowadzonym na rozstrzelanie).

Na koniec – uważam, że autorska mechanika z zasadami taktycznej walki nie jest potrzebna w przygodzie o śledztwie, pościgach i zbrodniach wojennych. Myślę, że lepiej byłoby okroić zasady lub użyć jakiejś powszechnie znanej, względnie prostej gry.

Michał Kuras

+ drobiazgowo, ale jednocześnie czytelnie, rozpisana historia, BN, lokacje i powiązania pomiędzy nimi

+ szkatułkowość historii ma sens, pozwala graczom zdobyć cenne w finale informacje oraz szerszą perspektywę na historię

+ trzecia część tekstu „Komentarz”

– mam wrażenie, że główną osią scenariusza jest poznanie dzielnicy Warszawy, BG krążą po Woli w 68 oraz 44 roku – pomysł jest fajny, ale zabrakło mi kilku akapitów opisu dzielnicy w czasach, by MG mógł lepiej oddać jej nastrój

– dzielnica niestety nie tętni życiem, lecz jest płaską scenografią, co uważam za niewykorzystany potencjał

Marysia Borys-Piątkowska

Przede wszystkim Autorowi/Autorce należy się uznanie za świetnie odmalowaną atmosferę tamtych lat i research historyczny. Klarowny i przejrzyście rozpisany wstęp od razu mówi w co będziemy grać i na jakich warunkach. Bardzo ciekawa jest autorska mechanika, która rzeczywiście działa (sprawdzałam w praktyce) – jest intuicyjna, uniwersalna (user-friendly) i nie psuje dynamiki rozgrywki. W tej przygodzie naprawdę nie trzeba nic więcej.

Bardzo podobają mi się także NPCe – trójwymiarowi; i lokacje – barwne, plastyczne. Nie jest prosto oddać klimat dwóch oddalonych od siebie dekad, zwłaszcza tak charakterystycznych i trudnych, jakie opisane są w tej przygodzie. Autor/ka moim zdaniem poradził/a sobie z tym zadaniem bardzo zgrabnie.

Motyw ze zmianą postaci i zagraniem ‘innej wersji siebie’ bardzo pomysłowy, dodatkowo służy tutaj wyjaśnieniu backstory i zrozumieniu antagonistów.

Mimo początkowego wrażenia, że Gracze rzeczywiście mają tutaj pełne ręce roboty i swobodę w działaniu, a ich decyzyjność ma znaczenie, ostatecznie wybory są często iluzoryczne – Wysocki i tak przeżyje, końcowa scena ze śmiercią i tak się odbędzie, nawet jeśli BG przeżyli to MG ma zastąpić ich innymi NPCami. Wiele rozwiązań jest podane Graczom, zgodnie z tym jak zakładał/a Autor/ka, nie pozostawiając sprawczości i decyzyjności w rękach Graczy.

Nie lubię również aspektu ‘elitarności’ Graczy – Autor/ka przyznaje, że scenariusz nie jest ‘dla wszystkich’. Osobiście w tym konkursie wolę czytać teksty, które nie wskazują wybrańców i nie zakładają, że ktoś może nie zrozumieć „wizji/emocji/przekazu”.

Niemniej, przygoda jest solidna. Prowadząc ją moja drużyna miała naprawdę dużo frajdy zarówno ze zmiany postaci, jak i eksploracji powojennej (i powstańczej) Warszawy (nie wiem czy frajda to tu dobre słowo?). To co się źle sprawdziło to fragmenty liniowe oraz rzeczywiście dojmujący klimat z akcentami na te ciężkie emocje, traumy i tematy, które nie każdy chce eksplorować podczas wspólnej zabawy.

Janek Sielicki

Zalety: Świetne przygotowana merytorycznie przygoda osadzona w historycznej Polsce. Zawiera wszystkie konieczne ostrzeżenia dotyczące dość mocnej zawartości. Sporo smaczków pozwalających zbudować klimat: np. słownictwo, opisy miejsc. Przydatne są też uwagi na a temat troubleshooting. Prosta, autorska mechanika wydaje się działać.

Wady: Niestety, sama historia, mimo dwóch wątków nie wydaje mi się specjalnie interesująca, zwłaszcza biorąc pod uwagę ogrom pracy, którą MG i gracze muszą włożyć w przygotowanie do gry. Miałem też problem z nawigacją po tekście, odnośniki to różnych sekcji wbrew pozorom nie ułatwiają sprawy. Nie wiem też, co spowodowało wizję BG. Choć autor/ka stara się (np. w komentarzu) z tego wybrnąć, mamy tu sporo railroadu (np. na początku – ucieczka Wysockiego, chronienie BG w strzelaninie).

Werdykt: Sam autor/ka przyznaje, że nie jest to przygoda dla wszystkich (jak dla mnie, nie tylko na ciężką tematykę i realia historyczne, ale także ze względu na autorską mechanikę, którą trzeba opanować). Szczerze przyznaję, że mi by się nie chciało, bo pościg jest tylko okazją do wycieczki w przeszłość Warszawy i nie do końca oferuje to, co w Mitach lubię najbardziej: stopniowe odkrywanie tajemnicy i narastające szaleństwo. Albo ja tego nie widzę.

Michał Sołtysiak

Zaczynam się już przyzwyczajać, że na nasz konkurs przychodzą przygody „nie dla wszystkich”, tylko dla tych ambitniejszych i bardziej refleksyjnych. To mógłby być wzorzec, bo to dobra przygoda, ale ma pewne elementy, które sprawiają, że poważnie się zastanawiam, czy autor nie powinien jednak napisać z tego noweli (taki rozmiar ma ten tekst), zamiast szukać, równie wyrafinowanych ludzi, by w to zagrać.

Co jest wzorcowo ambitne:

  • Mamy     cudowny opis historycznej Warszawy po wojnie i podczas niej. Czuć, że autor zna się na tym, albo umie mnie do tego przekonać, uprawdopodobniające Dziki Zachód w stolicy.
     
  • Mamy     dwa dramatyczne wydarzenia z polskiej historii, które dają niezłe     ramy dla narracji: Rzeź Woli w 1944 i Wyjazd Żydów z Polski w 1968.
       
  • Mamy     licznych ciekawych bohaterów, którzy mają co robić, choć nie zawsze, ale generalnie to ma być gra emocji, a nie intelektualne     rozwiązywanie problemów. Tutaj postacie mają czuć, a nie się zastanawiać.
       
  • Mamy     dramat i cierpienie dzieci oraz okropieństwa wojny, ale pokazane     dość mało plastycznie, jakby autor bał się odważniejszych scen (bo wtedy trzeba by umieć je pokazać umiejętnie). To odbiera przygodzie wyrazistości.
       
  • Mamy     prostą, własną mechanikę, taka wręcz szkieletową, żeby zbytnio jej komplikacja, nie spowalniała i psuła narracji. Opowieść ma być wszystkim, rzuta zaś powinny być jak najmniej widoczne.

Te wszystkie powyższe cechy są czasem zaletami, ale jak ktoś się sili na ambicję, to musi również umieć tworzyć dużo ciekawsze sceny i bardziej plastycznych bohaterów niezależnych, niż w typowym RPG. Tego mi zabrakło, wyrazistości i wiarygodności. Nie potrzebuje szokowania, ale jak już ktoś zabiera się za scenariusz sugerujący emocje i traumatyczne doświadczenia, to musi umieć takie zbudować.

Oczywiście, że dla mnie to scenariusz finałowy, ale nie Quentin. Im bardziej bowiem ktoś rości sobie pretensje do ambitności, tym bardziej powinien pokazać kunszt w tworzeniu narracji motywującej do danych działań i odczuć. To scenariusz gdzie trzeba znaleźć graczy, którzy zagrają jak im MG każde i będą reagować w odpowiedni sposób. To zaś może być trudne.

[collapse]