Kolory Przyszłości – Jakub „Gachu” Gachowski
Edycja: 2020
System: Tajemnice pętli
Setting: Tajemnice pętli
Liczba graczy: 3-4
Gotowe postacie: brak
Liczba sesji: 1 (3-5 godzin)
Dodatki: brak
Opis:
Postacie graczy to amerykańskie dzieciaki z lat osiemdziesiątych, które jadą na wycieczkę szkolną do „Pętli” – tajemniczego kompleksu badawczego niedaleko ich miasteczka. Tam odłączą się od grupy i trafią do laboratorium profesora Evana Blacka, gdzie przez przypadek odpalą jego maszynę czasoprzestrzenną i zostaną w niej uwięzieni. Aby się wydostać będą musieli znaleźć swoich znajomych na dzikim zachodzie, pirackiej wyspie, a nawet w prehistorii! Ponadto gracze odkryją dużo większe zagrożenie, które zagraża całej ich linii czasowej! Czy dzieciaki uratują swoich znajomych i czy zdołają powstrzymać Aleksandra Smirnova, zanim ten zdoła przekazać plany maszyny sowietom?
Paweł Bogdaszewski
Scenariusz najwyraźniej zaprojektowany nie tylko w odgrywanie młodych osób, ale i w granie w konwencji opowieści dla młodzieży. Same ten fakt zasługuje na oklaski. A to nie jedyne zalety kolorów przyszłości. Jest lekki i przemyślany scenariusz, którego największą wadą jest słabe dopasowanie do systemu, na którym rzekomo się opiera.
Zalety
- Przygoda w konwencji opowieści dla młodzieży
- Która trzyma się kupy
- Zabawne i dobrze skonstruowane wyzwania
- Lekka przygoda z wielobarwnymi sceneriami
- Streszczenie
Wątpliwości
- Nie każdy skok kończy się wylądowaniem w miejscu z prawdziwym wyzwaniem
- Ostateczna walka jest trudna a jej bezkrwawy przebieg może naruszyć zawieszenie niewiary graczy
- Talesy poza pozornymi elementami wspólnymi nie są chyba dobrym systemem pod tego typu przygody.
- Niewiele tu mechaniki
- Scenariusz nie przyznaje wprost, że jest scenariuszem dla dzieci czy też w konwencji scenariusza dla najmłodszych. A system na to nie wskazuje.
Piotr Cichy
Wreszcie jakieś w miarę przyzwoite streszczenie fabuły na początku pracy. Dlaczego to jest takie rzadkie? Wraz ze spisem treści pozwala się zorientować, o czym będzie przygoda i łatwiej ułożyć sobie w głowie dalszy materiał.
Szkoda, że poza finałową walką właściwie brakuje mechaniki. Rpg to nie tylko opowieść, ale też gra.
Super klimat! Właściwe klisze odpowiednio wykorzystane. Dziki zachód, piraci, kosmos – wszystkie najbardziej typowe odmiany opowieści przygodowych. Przydałoby się jednak, żeby poszczególne scenki były trochę ciekawsze. Założenie, że przygoda powinna się zmieścić na pojedynczej sesji, mogło zaszkodzić, żeby bardziej rozbudować te wizyty w kolejnych punktach czasoprzestrzeni.
Doceniam opisy NPCów i innych istotnych informacji w miejscach, w których pojawią się one na sesji. Bardzo rzadko udaje się to tak sprawnie rozplanować.
Może to się wiązać z ogromną liniowością całego scenariusza, która jest zresztą jego największą wadą. Łatwiej całość ułożyć, gdy wiemy, w jakiej kolejności będzie się wszystko działo. Zbieranie kolorowych guzików i łączenie ich ze sobą, aby dostać się do kolejnych miejsc (i czasów) ma swój urok, ale bez tego gracze mogliby mieć większą wolność, gdzie podróżować.
„Profesor jest daltonistą i nie zna się na kombinacjach kolorów, on sam był zwolennikiem przycisków z cyferkami” – świetny tekst. Takie poczucie humoru mi się podoba (w odróżnieniu od często naciąganego humoru „Potrzymaj mi kota” również nadesłanego na tę edycję Quentina). Wizja roku 2023 z latającymi samochodami i samozawiązującymi się butami też ładnie wpisuje się w tę poetykę.
Rozwaliły mnie akcje wrogów w finałowej walce. To może być świetna scena.
Lista zapasowych imion – przydatna sprawa. Jedna z rzeczy, które MG powinien mieć zawsze pod ręką.
Ścieżka dźwiękowa stanowi miły dodatek. Pomaga lepiej wczuć się w odpowiedni klimat. Przy zmianie realiów szybko można przestawić się na nowe okoliczności.
Mówiąc zupełnie poważnie, to bardzo dobra przygoda liniowa. Nie jest to coś, co mówię często. Bardzo rzadko przygotowana opowieść jest na tyle fajna i spójna, żeby nie chcieć przy niej majstrować. Zagranie w „Kolory przyszłości” będzie wesołą bezpretensjonalną przejażdżką w lunaparku, pełną atrakcji.
Paweł Jakub Domownik
Pomysł crossoveru Tajemnic pętli z powrotem do przeszłości jest tyleż ambitny co ryzykowny. Jeśli zadziała, to połączenie będzie miała niesamowity potencjał. Może też zawieść olbrzymie oczekiwania i zmienić się w niestrawną pulpę. Tutaj działa. A raczej zadziałałby, gdybyśmy od początku wiedzieli, że to scenariusz do rozgrywania z dziećmi. A takiej informacji brakuje.
Bohaterowie skaczą po linii czasu. I chodź, żeby ich do niej wcisnąć, Mg potrzebuje trochę torodrogowania, to później gracze dostają otwarte, chociaż proste wyzwania. W sam raz dla dzieciaków. BG są też cały czas centralnymi postaciami i mimo że plączą się wokół nich dorośli, to żaden nie kradnie im show. Dobra robota.
Główną wadą tego scenariusza jest źle dobrany system. TFTL to system, w którym dorośli gracze wcielają się w dzieciaki w nostalgicznych latach 80. Tutaj mamy scenariusz dla dzieci. Z konieczności więc gramy niejako wbrew systemowi, naciski są rozłożone inaczej, a niektóre koncepcje (np. Wprowadzanie scen z życia codziennego) zupełnie zignorowane. Znacznie lepiej byłoby to po prostu przygotować pod prostą uniwersalną mechanikę.
Historia jest fajna i angażująca. Przedstawione wyzwania i scenerie wciągają i dają okazje do zagrania fajnych scen. Złole są może odrobinę przerysowani (przypinka z flagą w szafie!), ale w scenariuszu dla dzieci to nawet pasuje. Koncepcja na podróże w czasie zachowuje sensowny balans miedzy prostota użycia a nieurywaniem kołka.
Scenariusz jest świetnie spisany. Wszystkie, cześć informacji przeniesiona do ramek. Czyta się to łatwo, przyjemnie a wszystkie informacje są, na wyciągniecie ręki. Prowadzić można w zasadzie od razu przeczytaniu z marszu. Są nawet przejrzyste schematy blokowe. Pod względem organizacji informacji i języka jeden z lepszych scenariuszy w tej edycji.
Wsparcie mechaniczne wyzwań jest, chociaż mogłoby być lepsze. Przydałoby się wyszczególnić np. co i w jakiej trudności testować przy wyzwaniach (np. przy wykradaniu mcguffina od Bujnobrodego). Dobrze, że autor pamięta o tym by niektóre akcje, które potencjalnie mogą się nie udać, nie zablokowały historii — karne stany za niezrealizowane zadania. Fajne jest też to, że przygoda może zakończyć się porażką bohaterów. I jest to punktem wyjścia do następnej historii.
Kolory przyszłości to świetny scenariusz, tylko kurcze do złego systemu. Gdyby to przepisać na hmm Adeptów, byłby finał. Tak też może być, ale w tak dobrze obsadzonej edycji liczy się nawet najmniejszy błąd. A szkoda.
Marek Golonka
Zalety
Prosto w konwencję. Kolory przyszłości proponują szaloną i lekko pretekstową historię świetnie pasującą do Tajemnic Pętli i historii, którymi ten system jest inspirowany. Lekko absurdalna sytuacja w Bardzo Ważnym Laboratorium powinna zadowolić każdego fana tej konwencji.
Jasna struktura i otwarte wyzwania. Scenariusz nie pozostawia wątpliwości, co postaci powinny zrobić, ani wyboru, czy faktycznie mają to robić – ale w tej konwencji i przy takim ustawieniu fabuły nie jest to wada. Z kolei w ramach rozwiązywania kolejnych elementów intrygi stawia przed nimi ciekawe, otwarte wyzwania, które można rozwiązać na wiele różnych sposobów. Porażki mogą mieć konsekwencje dla dalszego przebiegu scenariusza, ale nigdy go nie wykoleją.
Wątpliwości
Więcej wyjaśnień! Mam wrażenie, że pod koniec trudno nadążyć za zwrotami akcji, zwłaszcza tymi związanymi ze strażnikami kontinuum. Wydaje mi się, że byłoby lepiej, gdyby ten wątek został zapowiedziany i wyjaśniony już na początku.
Ogólne wrażeniaBezpretensjonalna, radosna wycieczka tak naprawdę nie w czasie, a po różnych przygodowych konwencjach, które spaja konwencja Tajemnic Pętli jako świata nostalgii za nimi. Ciekawe wyzwania, barwni BNi, jasna struktura – mam nadzieję, że to poprowadzę!
Katarzyna Kraińska
+ Krótki, jasny wstęp z równie krótkim, ale klarownym streszczeniem. Zabrakło mi tylko informacji, dla kogo przeznaczona jest przygoda. Po stylu można się domyślić, że chyba dla dzieci, co w przypadku „Pętli” wcale nie jest oczywiste.
+ Rozwój wypadków jest opisany bardzo klarownie – zwłaszcza jak na historię z zawirowaniami czasowymi – a przy tym całkiem dowcipnie i to w sposób, który nie utrudnia lektury, ani szybkiego znajdowania potrzebnych informacji.
+ Krótkie opisy zróżnicowanych charakterologicznie NPCów napisane w taki sposób, by MG natychmiast wiedział jak odgrywać postać.
+ Jak na scenariusz dla dzieci (bo jednak zakładam, że z takim założeniem został napisany), jest naprawdę przyjemnie lekki, dowcipny i nieinfantylny.
+ Sprytnie wyjaśnienie, dlaczego to dzieciaki naciskają guziki, a profesor-daltonista nie 😉
+ Dziecięcy gracze będą mieli pole do kreatywności bez jednoczesnej bezradności – przygoda jest dość liniowa, ale zachęca do kombinowania – jak się porozumieć w skafandrach, czego nauczyć homo habilis itp.
* Założenie, że każdy BG posłucha Ethana, gdy zostanie nazwany cykorem, jest trochę ryzykowne, szczególnie w przypadku zachowawczych graczy. Może się też zdarzyć, że ktoś po prostu stworzy postać praworządnego kujona.
– „Nawet jeśli te małe potwory pozwolą zabić biednego pana Warrena, powinieneś postarać się zasiać ziarno niezgody między dzieciakami, a Ssstevem. W przeciwnym wypadku musisz jakoś zmodyfikować finałową walkę. ” – zabrakło mi propozycji powodu zasiania takiej niezgody. Jeśli gracze będą współpracować ze Ssstevem, zasianie niezgody może być problematyczne.
Lekka, zabawna przyjemna przygoda dla dzieci. Z jednej strony dopasowana do wieku graczy – zaprojektowana tak, by dzieci wiedziały co robić – z drugiej pozwalająca na zabawę i kreatywność. No, chyba że to jednak scenariusz dla dorosłych – w takim wypadku jest jednak zbyt liniowy 😉
Witold Krawczyk
Plusy:
- Przekomiczna historia powstania maszyny czasu; równie komiczny fakt, że Sssteve celowo udaje węża, bo myśli, że przez to jest straszny; ksywa „Miernobrody”; rzut sierpem. Klimat przerysowany, lekki i przyjemny, a równocześnie emocjonujący.
- Barwni BN (rzeczowo i oszczędnie opisani); MG powinien dobrze się bawić przy odgrywaniu.
- Pomagający znaleźć informacje skład.
- Świetna scena „odgrywaniowa” ze spanikowanym Louisem, Sssteve’em – dobrze wykorzystują elastyczność i dialogi, które są mocną stroną RPG (w porównaniu do innych gier).
- Intrygujące powtarzające się dialogi z Luisem – dają graczom do zrozumienia, że dzieje się coś nieprzewidywalnego przy podróży w czasie, że poprzednio rozegrane wydarzenia są wymazywane albo gubią się w innej czasoprzestrzeni.
- Dużo okazji do ekspresji i odgrywania (zwłaszcza, jeśli chodzi o wpływanie na przeszłość, zostawianie śladów, tworzenie anachronizmów) – choćby na księżycu i przy spotkaniu z Jexem-Zaxem.
- Fajna okazja do swobodnego chodzenia po czasoprzestrzeniach po zdobyciu żółtego guzika.
- Znikająca rzeczywistość jest odpowiednio dramatyczna.
- Przydatna lista imion i muzyki (przydałaby się jeszcze jakaś muzyka prehistoryczna, ale i tak jest spoko).
Plus niewpływający na ocenę:
- Nawiązanie do Undertale <3
Co bym ulepszył:
- Wstęp bardzo polega na tym, że gracze pójdą po linii (jeśli w wózku nie będzie Ethana, Abigail i pana Warrena – albo jeśli nie będzie w nim przynajmniej jeden BG – cała przygoda się zmieni, a MG nie będzie wspierany w nowej wersji wydarzeń). Rozwiązaniem tego problemu mogłoby być rozbicie wstępnej sceny na nieinteraktywny opis („wpadliście do maszyny w Pętli razem z Ethanem i spółką, teraz budzicie się w niej”) i na retrospekcje, pozwalające lepiej poznać BN-ów.
- MG może brakować wsparcia przy dyskusji z panem Warrenem, przy zdobywaniu klucza Bujnobrodego, przy ucieczce przed nim – będzie musiał improwizować przeszkody i arbitralnie decydować, czy plany BG odniosą powodzenie.
- Prosiłoby się o to, żeby w finale gracze natrafili na ślady swoich działań z przeszłości (żeby nie czuli, że to tylko sen).
Ogólnie: polecam tę przygodę – czuję, że wszyscy będą się w niej dobrze bawili. Ma klimat, dramaturgię i wystarczająco dużo wolności graczy. Uważam, że jest godna finału (choć w tym roku godnych finału jest naprawdę sporo scenariuszy).
Michał Kuras
+ bardzo przyjemny scenariusz, który może dać wiele zabawy dzieciakom albo dorosłym chcącym bawić się jak dzieciaki
+ jasno rozpisane sceny i powiązania między nimi
+ dodatki: awaryjne imiona oraz krótka play lista
– fatalny wygląd: białe literki na czarnym tle gwarantują oczopląs przy czytaniu z ekranu oraz bardzo utrudniają wydruk!
– w moim odczuciu Tajemnice Pętli to gra dla dorosłych wcielających się w role dzieci i scenariusz zaczął mi się podobać dopiero, gdy zrozumiałem, że jest przeznaczony dla dzieci
Marysia Borys-Piątkowska
Scenariusz ma bardzo ciekawy początek – czytałam naprawdę z zainteresowaniem. Scena z kanapkami trochę sztuczna w stylu „Dark” lub „Rick and Morty”, ale rozumiem powód i konwencję. To nie jest łatwa do poprowadzenia przygoda, a dodatkowo przebrnięcie przez nią utrudnia brak redakcji językowej, choć mamy tutaj w miarę porządne streszczenie i rozrysowany schemat (wydaje się mocno skomplikowany, ale po przebrnięciu przez tekst, okazuje się nawet pomocny).
Z założenia nie lubię przygód o podróżach w czasie, bo rzadko kiedy zachowują logiczny i spójny przebieg. (jak zmienia się świat, jak reaguje na podróże BG? Jakie są tego konsekwencje?). Autor/ka zadbał/a o część niewygodnych pytań, ale niektóre odpowiedzi i rozwiązania wydają się sztuczne.
Niemniej, w tej przygodzie to skakanie po różnych epokach jest ciekawym pomysłem i może na sesji budzić emocje. Ale, mam takie wrażenie, ponieważ jest to przygoda dla dzieci. I nie tyle dla postaci dzieci, co Graczy-dzieci. Szkoda, że Autor/ka nie umieścił/a takiej informacji na początku.
Z takim założeniem, to naprawdę świetna, angażująca przygoda. Trochę taki fedex-quest, ale w ładnej aranżacji i różnych sceneriach.
Ps. Klucz w brodzie a la Davy Jones – szanuję.
Janek Sielicki
Zalety: zwariowana wycieczka przez czas i przestrzeń. Zabawna, kolorowa i lekka – zgodnie z zapowiedzią we wstępie. Idealna do poprowadzenia z dziećmi albo w mieszanym, dorosło-dziecięcym towarzystwie. BN-i są charakterystyczni, każde miejsce jest inne i oferuje różne wyzwania. Czytając te przygodę bez trudu mogę sobie wyobrazić, jak dobrze przy niej będą bawić się dzieci. Po tekście łatwo się nawiguje dzięki czytelnemu, wykorzystującemu kolory, systemowi i planowi. Autor/ka przygotowała także bardzo fajne listy utworów muzycznych.
Wady: no właśnie – dzieci. To jest idealna przygoda dla dzieci, choć system o tym nie wspomina. W dodatku, choć niby przeznaczona jest do Tajemnic Pętli, będzie działać z każdym ‘dziecięcym’ systemem – czy będą to Niezwykłe Opowieści, czy No Thank You, Evil (które to systemy zwykle wybieram, gdy prowadzę dzieciom). Tym bardziej, że przygoda nie wspiera MG mechanicznie – jedynie wspomina o przyznawaniu Stanów. Przydałaby się ciut bardziej rozbudowane opisy poszczególnych lokacji. „Typowe miasteczko” czy „nic tu nie ma (na Księżycu)” znowu zakłada duże umiejętności improwizacji MG. Jest też za długa, ale ilość przycisków/BN-ów do odzyskania można zmniejszyć.
Werdykt: Nie jest to przygoda idealna, bo trochę ukrywa tym, czym chce być – czyli przygodą dla dzieci. A to właściwie jedyny rodzaj przygód, w których railroad jest akceptowalny (a czasem wręcz tylko to działa). Railroad można też naprawić – od razu przedstawić dzieciakom różne portale, co także skróci przygodę (jeśli będzie taka potrzeba).
Z jednej strony, przygoda udaje, że jest scenariuszem do „Tajemnic Petli”, z drugiej prawie w ogóle nie wspiera mechaniki (nie ma scen z życia codziennego, odliczań, sugestii rzutów). Jednak mimo tego, mogę to przeczytać, z łatwością przystosować do ‘mojego’ systemu dla dzieci i poprowadzić zabawne przygody w czasie i przestrzeni, przy których wszyscy będą się dobrze bawić. I dlatego, mimo wszystko, wskazanie na finał.
Michał Sołtysiak
Bardzo fajny scenariusz dla dzieciaków, gdzie widać, że najważniejsza jest przygoda, a nie niebezpieczeństwo. Jak w książce, nikomu nic się złego nie stanie, a Zły zostanie pokonany bardziej sprytem i wsparciem nowych oraz starych przyjaciół, a nie siłą. Autor wykorzystał wspaniałe podróże w czasie, gdzie możemy zobaczyć i piratów, i western i przyszłość (taką z Powrotu do Przyszłości).
Widać też, że autor doskonale się bawi konwencją nostalgicznych motywów z lat 80., bo główny zły jest radzieckim agentem, udającym Amerykanina, a profesor jest szalony. Tym samym autor wpisuje się w system, który wykorzystał, czyli Opowieści z Pętli. Tylko jest jedno „ale”. Tak naprawdę jest to wykorzystanie pretekstowe, żeby stworzyć dziecięcą fabułę z lata minionych, a nie żeby wpisać się w uniwersum Pętli. Nie ma atmosfery nostalgii, powagi i świata pełnego niepokojących tajemnic. To scenariusz dla dzieci i o dziecięcych, bezpiecznych przygodach. Autor nawet nie korzysta za bardzo z mechaniki, jakby dopasowywał swój tekst do systemu.
Nie ma nic złego we własnej wersji Pętli, ale tutaj jest to mocna zmiana samej istoty uniwersum, czyli grania dziećmi, przez dorosłych, wspominających swoje pacholęce lata i tę magię wczesnej nastoletniości. Nie ma tu miejsca na refleksyjność i pewną tęsknotę za niewinnością. Tu niewinność dziecięca jest w pełnej krasie.
Szkoda, że autor nie zdecydował się na wykorzystanie innego systemu,a tylko nawiązuje do trendu nostalgii za przeszłością. Dalej jest to świetny scenariusz, ale obiecuje przygodę do TFTL, która nią nie jest. To zaś obniży ocenę, a w tym roku mamy klęskę urodzaju i każdy punkt się liczy.