Inspekcja nadzwyczajna

„Inspekcja nadzwyczajna”

Filip Borowik

Spoiler

Komentarze:

Magdalena Madej

Krystyna Nahlik

Całkiem sympatyczny scenariusz z uroczymi opisami i kilkoma zapadającymi w pamięć pomysłami (każdy demon to po prostu perełka). Plus należy się za poczucie humoru (które jednak sprawia, że scenariusz nie pasuje do każdego fantasy, wbrew zapewnieniom autora), minus za nieprzystające do nastroju obrzydliwe opisy więzienia. Wydaje mi się jednak, że niektóre motywy wypadają komicznie w sposób niezamierzony – jak na przykład freudowski dwudziestometrowy wąż w studni, a potencjał komiczny całości nie został porządnie wykorzystanuy.

Doceniam bardzo przejrzyście spisane wydarzenia i miejsca, choć ich logika może pozostawiać sporo do życzenia, podobnie jak realizm uniwersyteckiego kampusu… Niestety scenariuszowi brak kulminacji, szczególnie, że za kulisami czają się niewykorzystane mutanty rektora, które aż proszą, by pokrzyżować plany bohaterów. Nie rozumiem też jednego – jak można szantażować maga porywając mu psa, do którego nie jest nawet szczególnie przywiązany?

Joanna Szaleniec

Niewątpliwą zaletą tej przygody jest mnogość barwnych szczegółów i godny uwagi pomysł na zawiązanie intrygi. Jednak mimo atrakcyjnej scenografii na miarę Hogwartu, fabule, w której biorą udział gracze, brak prawdziwie „mocnego uderzenia”, zarówno jeśli chodzi o akcję, jak i stronę emocjonalną.

Michał Madej

Tomasz Z. Majkowski

Pomysł jest w gruncie rzeczy uroczy i z pewnością ma potencjał. Ba, chwilami zabawa może być naprawdę fajna, zwłaszcza, gdy rozpoczyna się rywalizacja rektora martwego z żywym. Niestety, rzecz kuleje na poziomie realiów.

Cóż to bowiem za pomysł – ludzie z ulicy przeprowadzają Ważną Inspekcję na Uniwersytecie, kompletnie pozbawionym Biblioteki, Sal Wykładowych i podobnych utensyliów – za to posiadającym magazyn eliksirów ze „Shreka 2” i przypominającym hotel, bo wszakże złożonym wyłącznie z sypialni i gabinetów rektora. Pomysł naiwniutki, momentami komicznie i niesmacznie realizowany (więźniowie podłączeni do rurek) wzruszył mnie głęboko kompletną nieznajomością realiów uniwersyteckich. Autor ewidentnie nawiązuje do „Harry’ego Pottera” oraz „Świata Dysku”, z miernym zresztą rezultatem. Węża natomiast potraktuje jak standardowego dwudziestometrowego węża i zbędę litościwym milczeniem.

Maciej Reputakowski

Inspekcja nadzwyczajna miała wszelkie predyspozycje do tego, by być jednym z najoryginalniejszych scenariuszy tegorocznej edycji. Niestety, przez przypadek lub przed niedopatrzenie autor nie wykorzystał do maksimum jego potencjału.

Plusem jest oczywiście sprawny język oraz zaproponowanie postaci dla graczy [co przez pewien czas pozwala żywić nadzieję, iż każdy będzie miał coś do powiedzenia]. Z drugiej strony zawiązanie drużyny jest bardzo pretekstowe i nie wiadomo do końca, jaka logika kieruje tym procesem. Wydaje się również, iż bezwładność drużyny sprawi, iż duch będzie zwyczajnie nią sterować, przeprowadzając przez scenariusz.

Ogromne wątpliwości budzą motywacje bohaterów oraz związki przyczynowo-skutkowe. Porwanie psa rektora celem szantażowania go [rektora, nie psa]? Szukanie leku poprzez inwigilację uniwersytetu? Drużyna przychodząca na inspekcję wieczorem, nocująca w budynku i buszująca po nim po nocy? Gracze są inspektorami czy szpiegami? Jak gracze mają się zorientować, że drzwi na obrazie coś znaczą? Co to za zagadka, skoro duch wszystko wyjawia? Takich pytania można zadać więcej.

Przypomina to połączenie humoreski z fabułą polegająca na penetracji opuszczonego zamczyska, na które wpadło się przez przypadek na drodze między przygodami.

A jednak Inspekcja mogła otrzeć się o geniusz. Stałoby się tak, gdyby autor postawił na niespotykany potencjał humorystyczny cechujący jego scenariusz. Te słowa nie są wyrazem złośliwości, lecz szczerego podziwu. Postaci chochlików i demona oraz wyzwanie z rymowaniem, niezwykle groźna sprzątaczka terroryzująca całą uczelnię, sposób prowadzenia więzienia, telefon w wieży no i… wąż-telepata z depresją! Czysty freudyzm – gad siedzi oczywiście w studni!

Te wszystkie elementy, gdyby potraktować je z przymrużeniem oka, a przy tym sparodiować wszystkie magiczne stworki i poośmieszać wykładowców, mogłyby złożyć się w arcykomiczną całość godną Pratchetta. A o dobry humor w grach fabularnych wcale nie tak łatwo…

Niestety, autor chyba nie mógł zdecydować się, czy pisać scenariusz poważny, czy komediowy [tudzież w ogóle nie spostrzegł komizmu swoich postaci]. Źle wprowadzona retrospekcja [należy je rozgrywać, nie opowiadać], nie najlepszy, chaotyczny sposób spisania [najpierw pojawia się wąż, a dopiero potem duch o nim opowiada], dość oklepany motyw z pamiętnikiem i poznaniem tajemnicy… Za dużo elementów, które przyćmiły pozytywne aspekty scenariusza.

Ponadto, po zakończonej lekturze pojawia się jeszcze jedna wątpliwość – do jakiego systemu napisano tą przygodę? Niby pojawia się wzmianka, iż akcja może się rozgrywać w dowolnym świecie fantasy, jednakże trudno wyobrazić sobie umieszczenie, bez znacznych modyfikacji [systemu lub przygody], fabuły Inspekcji w jakiejkolwiek z dostępnych w Polsce gier…

Ponieważ rozmiar recenzji nie pozwala omówić wszystkich aspektów tekstu, jestem otwarty na rozmowę przez e-maila – repek@repe.k.pl lub na GG: 1416169. Zapraszam serdecznie!

[collapse]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *