Wiosenna Równonoc – Zuzanna Różycka
Edycja: 2020
System: Warhammer 4ed
Setting: Warhammer 4ed
Liczba graczy: 3-4
Gotowe postacie: nie
Liczba sesji: 6-7
Dodatki: brak
Opis:
Bohaterowie trafiają do osady Nowe Onuce podczas tytułowego święta. Uroczystości zostają przerwane na skutek groźnej klątwy — i jeszcze groźniejszych tajemnic z przeszłości, które dają o sobie znać. Drużyna będzie musiała zmierzyć się z Chaosem, a także — z ludzką i nieludzką krzywdą. Tagi: zemsta, miłość, śledztwo, porwanie, klątwa, duch, magia Chaosu, Nurgle
Paweł Bogdaszewski
Klasyczna przygoda oparta o odosobnioną wioskę. Mamy więc śledztwo, tajemnicę, klątwę. To, czym zaskakuje równonoc to konkretne krótkie wyzwania, bez niepotrzebnego przeciągania wydarzeń – np w większości przygód tego typu biczownik byłby powracającym przeciwnikiem, a tu jest jednorazowym wydarzeniem.
Zalety
- Krótkie wyzwania z wyraźnymi zakończeniami
- Dobrze przygotowany setting z małą skalą
- Dobre wyzwania
Wątpliwości
- Czasami na szynach (naprawdę biczowinik musi zawsze zginąć?)
Wady
- Brak wyraźnego streszczenia
- Drobne błędy powstałe prawdopodobnie podczas skracania przygody
Piotr Cichy
Fajny klimat ludowego fantasy, nieco przypominający „A to dziewczyna” z zeszłego roku. Podobnie mamy wioskę nad jeziorem, magiczne istoty z jeziora, ale do tego tym razem Chaos i ducha. Myślę, że dobrze by się w to grało, choć nie pogardziłbym dorzuceniem paru wątków, które dodatkowo urozmaiciłyby jeszcze pobyt w wiosce.
Podany przez autorkę na początku pracy „Zarys fabuły” niestety nie jest jej streszczeniem a jedynie wprowadzeniem. Szkoda. Przydałoby się streszczenie.
Bardzo mi się podobały ramki z historiami wziętymi z rozegranych sesji. Po pierwsze barwne, po drugie dają konkretne pomysły do wykorzystania na własnych sesjach.
Propozycje utworów muzycznych ilustrujących wydarzenia podczas przygody zawsze się przydadzą (jak nie w tej, to w innej przygodzie o podobnym klimacie).
Nie zaszkodziłoby więcej korzystać z mechaniki w scenariuszu. NPCe i przeciwnicy są częściowo rozpisani (być może nie potrzeba więcej), ale w samej przygodzie warto częściej pamiętać np. o testach i różnych ich rezultatach. Pomogłoby to również przełamać pewną obecną liniowość. Z jednej strony gracze mają dość dużą swobodę jak spędzać czas we wsi, z drugiej, autorka wyraźnie preferuje określony przebieg wydarzeń, czego wyrazem są choćby uwagi, że na pewne odkrycia jest za wcześnie. Żałuję, że na przykład nie ma możliwości na końcu zorganizowania obrony przed nimfami, żeby mieć chociaż szansę je pokonać. Teraz albo spełnią prośbę ducha, albo będą musieli uciec lub zginąć. Ciekawą byłaby pełnoprawna opcja stanięcia po stronie kapłana.
Ogólnie brakuje w scenariuszu informacji, co bohaterowie mogą wiedzieć o nimfach lub podobnych istotach zamieszkujących jeziora. Nocny śpiew i późniejszy topielec dość jednoznacznie wskazują, gdzie kryje się zagrożenie. Warto byłoby uwzględnić potencjalne akcje, jakie gracze mogliby chcieć w związku z tym przedsięwziąć.
Podobały mi się mapki. Zwłaszcza wzajemne położenie budynków w wiosce może być przydatne podczas rozgrywanych tam wydarzeń. Mapa lasu ze starą tkalnią jest mniej użyteczna, zwłaszcza, że nie jest dla mnie do końca jasne, jak to miejsce jest położone względem wioski. W jednym miejscu jest mowa, że stara tkalnia znajduje się po drugiej stronie jeziora (to zresztą nie byłoby chyba zbyt logiczne – trudno byłoby tam dotrzeć pracującym w niej mieszkańcom osady), z innych fragmentów odniosłem wrażenie, że jest jednak gdzieś bliżej.
Przydatna przygoda do Warhammera, o wyraźnym klimacie wierzeń ludowych i wioskowych problemów. Można by ją nieco poprawić, żeby gracze mieli większą sprawczość, ale podejrzewam, że w dużej mierze wystarczy tu dobre prowadzenie ze strony Mistrza Gry na sesji.
Paweł Jakub Domownik
Dość schematyczny młotek.BG przybywają do małej osady i dowiadują się, że coś jest nie tak. Prowadzą śledztwo, a na koniec klepią wielkiego złego. Ponad sztampę cotygodniowej sesji wynosi go jednak największa zaleta tego tekstu, czyli społeczność, wśród której się dzieje. Żywą, barwna i angażująca wioska Nowe Onucę zaprasza do tego, żeby się w niej zanurzyć. Tworzenie takich miejsc nie jest łatwe, tym bardziej czapki z głów przed autorką.
Ze sprawczością BG bywa różnie. Tekst na ogół pozostawia dużo sposoby i sygnalizuje różne drogi do celu – głównie przez interakcje z mieszkańcami wioski. Miejscami niestety wjeżdża na szyny. Najpierw MG ma aktywnie przeszkadzać graczom w odwiedzeniu starej tkalni. Potem zaś wręcz wpycha im ta lokacje do gardła przy pomocy dziecięcego rysunku. Lepiej by wyszło przycięcie tych pokus do ręcznego sterowania drużyną.
Mam wrażenie, (poparte tym, że mowa jest o 7 sesjach, a materiału jest tu na 20), że tekst został bardzo mocno pocięty względem pierwotnej wersji. Niestety mam wrażenie, że zgubiło się przy tym trochę spójności. Nie rozumiem, czemu BG mieliby zająć się tajemnicą sprzed 20 lat, zamiast po prostu szukać zaginionych.
Opisane jest to wszystko całkiem porządnie. Potrzebne informacje w tym statystki są pod ręką. Przejrzyście opisani mieszkańcy z historią i modus operandi. Mechanika jest w stopniu wystarczającym, z propozycjami testów i statystykami potworów i niektórych NPC.
Niektóre walki (jak np. ghoule w jaskini) wydają się doklejone nieco na siłę, głównie po to, żeby była jakaś akcja. W ogóle mam wrażenie, że ten scenariusz nie może się zdecydować, czym jest: śledztwem? Opowieścią o lokalnej społeczności? Historią miłosną? Może lepiej byłoby postawić na bardziej sprofilowana opowieść. Podoba mi się za to, jak pod koniec jak skacze krzywa napięcia, w fabule pierwszy pozorny finał z biczownikiem i eskalacja do drugiego.
Chciałbym zobaczyć kolejne prace tej autorki, bo potrafi stworzyć fajny wibrujący świat. Mniej wjeżdżania na szyny i finał będzie zdecydowanie bliżej.
Ps. Poezja i scenariusze to rpg-a to rzeczy, które rzadko dobrze konweniują. Odpuściłbym to pierwsze.
Marek Golonka
Zalety
Żyjący świat. Nowe Onuce to barwna, a przy tym kameralna lokacja. Ich mieszkańcy są wiarygodni jako BNi i na różne ciekawe sposoby wciągają BG w swoje życie.
Finał za finałem! Wioskowy kryzys kończy się dramatyczną konfrontacją, ale wcale się nie kończy, bo okazuje się, że ma drugie dno, a to drugie dno też jeszcze ma drugie dno – i w dodatku to ostatnie jest bardzo mocno zależne od decyzji graczy! A przy tym to otwieranie kolejnych den nie wygląda na wyciąganie zwrotów akcji znikąd, tylko na sensowne konsekwencje przeplatających się w wiosce od początku wątków.
Wątpliwości
Wątki sterowanie. W fabule Wiosennej Równonocy splata się wiele wątków i by BG przypadkiem nie przecięli tego misternego splotu autorce zdarza się sugerować rozwiązania, które zaprzeczają wolnemu wyborowi graczy – na przykład odciąganie ich od tkalni przed dniem, w którym ma się rozegrać tamtejsza scena. Jeśli gracze zauważą na sesji (albo po sesji), że MG w ten sposób manipuluje ich eksploracją świata, ich radość z odkrywania Nowych Onuc może bardzo zmaleć.
Przyjezdni. Gracze są w Nowych Onucach obcymi i pomagają rozwiązać nie swoje problemy. Wiem, że to ułatwia wplecenie tej historii w kampanię, ale z drugiej strony może sprawić, że będą mało zaangażowani, a losy BNów będą dla nich ciekawsze od ich własnych. Proponowałbym zasugerowanie różnych rodzinnych i towarzyskich więzi między BG a kluczowymi BNami albo prolog, w którym postaci mogą się trochę oswoić z Nowymi Onucami jeszcze przed początkiem właściwej akcji.
Ogólne wrażenia
Wiosenna Równonoc kreuje świat zarazem sielski i pełen zagrożeń, które płynnie przechodzą jedno w drugie i wspólnie stanowią bardzo ciekawą opowieść. Chętnie bym w nie zagrał, ale na pewno szybko zacząłbym prosić MG, żeby moja postać mogła mieć jakieś wcześniejsze związki z Nowymi Onucami – czułbym się trochę dziwnie jako przybysz w świecie, w którym miejscowi mają taką ciekawą przeszłość i powiązania.
Katarzyna Kraińska
+ Zwarte, jasne informacje o lokacjach i postaciach niezależnych, które byłyby jeszcze bardziej pomocne, gdyby czytelnik najpierw poznał kontekst, w jakim pojawiają się w przygodzie.
+ Ramki ze wskazówkami powstałymi dzięki sesji próbnej to świetna ściągawka dla innych MG, pozwalająca na poprowadzenie ewentualnych dodatkowych wątków z ogólną propozycją, jak to zrobić. Dodatkowy plus za zwrócenie w jednej z nich uwagi na to, by “serwować” graczom konsekwencje ich działań. Dzięki temu świat żyje, a gracze mają realny wpływ nie tylko na finał przygody.
+ Dziwne zdarzenia są przyjemnie nietypowe i intrygujące. Świetnie, że BG mogą ich doświadczyć na własnej skórze, albo samodzielnie odkryć.
+ Ciekawy zwrot akcji w postaci pozornego zakończenia przygody – gdy gracze pomyślą, że scenariusz już się zakończył, usłyszą mroczny śpiew upiorzycy. Efektem jest intrygująco skomplikowana – ale nie zbyt skomplikowana! – eskalacja napięcia.
– Brak streszczenia. Fajnie, że pojawił się zarys fabuły, ale MG powinien już na początku dowiedzieć się o co dokładnie w tej historii chodzi. Ważne spoilery są dozwolone, a wręcz pożądane 😉
– Czasami informacje dawkowane są niechronologicznie. Czytając opis Tamary dowiaduję się, że nie żyje, po spodem zaś jest tabelka z jej statystykami i tagiem „ożywieniec”. Na tym etapie już dawno powinnam wiedzieć, że pojawi się w scenariuszu jako nieumarła i jakie podejmie działania. No i dlaczego Jadwiga zniknie z karczmy po scenie 4? MG czytający scenariusz powinien dostać wszystkie ważne informacje jak najwcześniej, zamiast czekać na nie do finału tekstu.
– Autorka opisuje, co robią NPCe podczas święta, ale gracze nie mają żadnego powodu, żeby zwracać na nich uwagę. Przydałoby się wprowadzić im jakiś cel i motywację już na początku, nawet jeśli w pierwszej fazie przygody byłaby to czyjaś prośba by pilnować Antka, albo pomóc w przygotowaniach do zabawy. Dzięki temu od początku wiedzieliby co robić, a przy okazji mogliby zawrzeć bliższą relację np. z Antkiem i Mariettą, żeby bardziej przejąć się później ich zniknięciem. Motywacja oparta wyłącznie na nagrodzie pieniężnej powoduje większe ryzyko, że gracze nie dokończą przygody, tylko wzbogacą się w jakiś inny sposób.
– Scena walki z Hipolitem wydaje się niepotrzebna, skoro bez względu na wynik skończy się tym samym.
Równonoc to całkiem ciekawy scenariusz o bardzo sensownej liniowej strukturze z rzadkim w tego typu tekstach dobrym zwrotem akcji. Jedyne, czego mi w nim brakuje, to większe, bardziej osobiste wkręcenie postaci graczy w wydarzenia. Dobrze podsumowuje to nieumarła Tamara – „Pozwolę wam odejść. To nie wasza walka”.
Witold Krawczyk
Największym atutem tej przygody jest dla mnie dramaturgia. „Wiosenna równonoc” ma trzy konfrontacje – punkty kulminacyjne, które płynnie wynikają z akcji i z siebie nawzajem. Po pierwsze, śledztwo prowadzi graczy do Hipolita-kultysty. Po drugie, prowadząc śledztwo i walcząc z kultystą, bohaterowie poznają historię Tamary – zmarłej ukochanej, którą chciał przywołać, i która jest drugim bossem tej przygody. Po trzecie – w tle cały czas przewija się wątek prześladowania czarownic, który wreszcie eksploduje w próbie spalenia oskarżonych w finale. Dzięki temu na sesji konfrontacje nie będą wydawały się wyciągnięte z kapelusza przez MG; gracze będą czuli, że osiągnęli coś ważnego (kolejny zwrot akcji nie unieważnia ich wcześniejszego zwycięstwa – to nie jest „princess is in another castle”); jeśli będą bardzo bystrzy – mogą tak pokierować wydarzeniami, żeby zawczasu pokrzyżować plany nadgorliwemu kapłanowi; ujawnienie drugiego i trzeciego dna scenariusza zbuduje emocje.
Poza tym:
- Gracze mają dużo do roboty; mają małe, codzienne wybory odnośnie sposobu prowadzenia śledztwa i reagowania na działania BN-ów; nieoczywisty Wielki Wybór przy możliwości wybaczenia Tamarze; i bardzo otwartą konfrontację z kapłanem i miejscowymi w finale.
- Myślę, że można by ulepszyć kolejność prezentowania informacji: niech czytelnik przygody najpierw dowie się, dlaczego miejsca i bohaterowie niezależni będą dla niego ważni, a dopiero potem czyta ich opisy.
- Stare-Nowe Onuce to świetna nazwa wsi.
- Na samym początku gracze nie mają nic do zrobienia poza uczestnictwem w festynie (niektóre drużyny sobie radośnie poodgrywają, ale inne mogą się nudzić).
- Śmierć Tamary jest niesprawiedliwa, budzi emocje, i przez to może bardzo dobrze zmotywować graczy.
- Postacie niezależne zachowują się życiowo.
- Kazanie kapłana jest świetnie napisane.
- Przyspieszone dojrzewanie (dotykające również BG) jest oryginalnym i niepokojącym zagrożeniem, które powinno wywołać wiele emocji u graczy.
- „Opisz spektakularną ucieczkę lub śmierć BG” – myślę, że gracze dużo lepiej będą bawili się, rozgrywając złe zakończenie (uciekając w popłochu lub ginąc w walce).
Więc ogólnie: widzę trochę minusów, ale „Wiosenna równonoc” bardzo mi się podoba, a dramaturgii można się z niej uczyć. Polecam.
Michał Kuras
+ czytelna forma, szczególnie w zakresie opisu BN i ich roli w przygodzie
+ pokazany wpływ BN’a (kapłan Sigmara) na społeczność lokalną, co jest rzadko spotykane, a przez to dodatkowo ciekawe
+ decyzje zostawione graczom na koniec przygody
– „szyny na torach”, czego najbardziej absurdalnym przykładem jest zły BN, z którym rozgrywa się walka w środku scenariusza – BG oczywiście powinni ją wygrać, a jeśli jednak zaczną przegrywać, to BN rzucając ostatnie słowa popełni samobójstwo
Marysia Borys-Piątkowska
Klasyczne śledztwo w klasycznym settingu fantaasy – i nie ma w tym nic złego. Niemniej, tekst wymaga drobnej redakcji językowej, tak samo brakuje mi klarownego wstępu/streszczenia, który wyjaśniałby w pigułce całą intrygę. Niemniej, bardzo podoba mi się oddanie klimatu sielskiej wioski, festynu, zaszłości między BNami (skądinąd bardzo barwnymi) i mikro-światem, w którym sobie żyją. Ich problemy stają się nagle problemami BG, i choć uważam to rozwiązanie w tym scenariuszu za całkiem zgrabnie wplecione, to jednak pokusiłabym się o dopieszczenie motywacji BG. Chętnie widziałabym połączenie ich relacjami z niektórymi NPCami lub historią samej wioski. Może już tu kiedyś byli? Może stąd pochodzą? Scenariusz nie zaskakuje nowatorskimi rozwiązaniami czy pomysłami, sam w sobie jest raczej liniowy, ale muszę przyznać, że to porządna pełna akcji przygoda do Warhammera. Grałabym.
Janek Sielicki
Zalety: Świetny, dynamiczny horror w realiach lat 90. Bardzo podoba mi się wątek klasycznego bloba z kosmosu, tu ładnie wyjaśniony (bo gracze lubią wnikać) i spleciony z jedną z postaci. Dobrze nakreślone są też wszystkie postacie niezależne, mi zwłaszcza spodobał się Kopak. Autor/autorka przygotował też opis miasteczka, skróty zasad, nawet ramkę na temat Blizny (dość istotną, bo przygoda jest jednostrzałem), alternatywy dla miasteczka, kalendarium. To wszystko bardzo ułatwia prowadzenie gotowej przygody – a często przecież sięgamy po gotowce, by zaoszczędzić czas przygotowań.
Widać też, że autor/autorka świetnie znają mechanikę gry. BN-i mają cechy specjalne (co prawda nie wszyscy, choć to zrozumiałe, bo głównym przeciwnikiem jest Salamandra), wykorzystuje też już przyjęte terminy z Tajemnic Pętli. Podaje przykłady sukcesu z kosztem (np. w finałowej Konfrontacji).
Sama historia to typowy dla tanich horrorów z lat 90 glut z kosmosu (przyznaję, że mam słabość do szogotowatych potworów), ale tu odgórnie powiązany z postacią jednego z graczy. Do tego dochodzi wątek rodziców (dr Polak), tuszującego wtopę esbeka i mamy ciekawy koktajl konfliktów, który pewnie różne grupy może doprowadzić do różnych zakończeń.
Wady: Choć autor nie o tym nie wspomina, „Salamandra” jest jednostrzałem i to takim dla gotowych postaci. Szkoda, że nie ma tu sugestii o dostosowaniu historii dla ‘zwykłych’ drużyn. Podana na wstępie konieczność grania żeńskimi/męskimi postaciami też jest pozorna. Relacje między postaciami niekoniecznie zmienią się, jeśli postacie zmienią płeć.
Kolejnym problemem jest nieco inny sposób Odliczań – tu są to faktycznie Zegary, a nie eskalacja wydarzeń. Trochę wybija to z rytmu osoby, które przyzwyczaiły się już do systemu z podręczników. Jedynym faktycznym Odliczaniem jest to dotyczące potwora. Przydałoby się przynajmniej jedno dla Rafała Nowackiego, albo zebranie jakoś wszystkiego razem w tabelce, co dzieje się kiedy, bo przy tylu NPCach można się pogubić.
Trochę boli też potraktowanie po macoszemu scen z życia codziennego – to bardzo ważna część obu Tajemnic i np. wątek skinów czy szkoły, np. parę przykładów prócz tych z samego początku, sprawiłby, że przygoda byłaby prawie idealna.
Werdykt: Bardzo dobrze napisana i przedstawiona przygoda, wykorzystująca mechanikę gry i oferująca wciągającą historię o wysokiej stawce.
Michał Sołtysiak
Zastanawiałem się, czy scenariusze do WH 4E będą się różnić od 2E. No więc się nie różnią. To dalej „idziemy po wioskach i rozwiązujemy problemy z czarownicami/Chaosem/Fanatykami – skreśl niepotrzebne. Tu jest taka właśnie przygoda, a tak naprawdę minikampania, bo sugerowane 6-7 sesji to dużo grania. Trochę moim zdaniem to na wyrost, ale może prowadzący dużo czasu poświęca na opisy i interakcje niezwiązane z głównym wątkiem fabuły.
Na plus jednak trzeba zaliczyć dramaturgię, bo wielu autorów tego nie umie, a tutaj tok fabularny jest przedstawiony bardzo dobre i dynamicznie. To scenariusz, gdzie raczej nie będzie nudy na sesji.
Gorzej jednak z pomysłami na fabułę, bo kolejny spór stare kontra nowe, dawna magia kontra religia, to coś, co zazwyczaj jest obecne w Starym Świecie, a tutaj po prostu jest wykorzystane, porządnie, ale bez rewelacji.
To dobry, dynamiczny scenariusz, ale nie urzeka nowością lub zaskakującymi zwrotami akcji. Można zagrać i potem ruszyć dalej. Jak zwykle bywa na weekendowych sesjach w Młotka. To niestety jest wada.