Czarne jezioro – Dawid Anioł
Edycja: 2021
System: Mistborn Adventure Game
Setting: Ostatnie Imperium
Liczba graczy: 4
Gotowe postacie: tak
Liczba sesji: 1
Dodatki: brak
Opis:
Braan, terrisanin badający przesądy skaa oraz szlachty prosi o pomoc dawnych znajomych w zbadaniu sprawy czarnego jeziora i dziwnych pogłosek które o nim krążą. Na miejscu okazuje się, że sprawę bada już obligator Postwick.
Katarzyna Kraińska
——————————–
Marek Golonka
————————
Michał Kuras
———————
Janek Sielicki
————————-
Marysia Piątkowska
——————-
Michał Sołtysiak
Czytałem cykl książkowy Briana Sandersona i tylko dzięki temu w miarę orientuję się w przygodzie. Autor bardzo mocno korzysta z terminologii i motywów z pierwszej trylogii. To sprawia, że tekst jest dość hermetyczny i bez wiedzy książkowej raczej będzie mało zrozumiały. Ten scenariusz jest więc mało uniwersalny, ale za to wspaniale dopasowany do literackiego uniwersum.
To, że czytałem sprawia również, że dostrzegam pewne braki w samej fabule. Mianowicie brakuje mi motywu rewolucji społecznej, która jest jednym z motorów rozwoju toku wydarzeń u Sandersona. Tutaj mamy zwykłą szajkę i mało eksponowane są konflikty pomiędzy zniewolonym plebsem Skaa, a arystokracją. Nie ma tutaj nacisku na ruchy wolnościowe i decyzji skutkujące niszczeniem zastanych układów między grupami ludzkimi.
Tym samym mamy bardzo hermetyczny scenariusz, który de facto dotyczy bandy zwykłych rabusiów, zainteresowanych zyskami i spłacaniem długów wobec osób ratujących im życie. To sprawia, że jest to hermetyczna przygoda uniwersalna, co widać jak brzmi. Ta przygoda byłaby dobra w każdym innym, zwykłym uniwersum, gdzie mamy szajki bandytów, które nie muszą brać udziału w rewolucji, nie muszą podejmować prób zmiany świata na lepsze, nie muszą się zajmować tworzeniem sprawiedliwszego społeczeństwa. W uniwersum Sandersona jest to jednak bardzo ważne i wydaje się potraktowane po macoszemu. Po przejrzeniu podręcznika RPG widać, że w systemie też to jest ważne i pewien rys rewolucyjny powinien być.
Nikt nie musi jednak prowadzić fanatycznie, jak w książce, ale wtedy fajnie by było mieć słowniczek, żeby terminologia była bardziej zrozumiała. Może wtedy wszelkie znaczenia np. kim jest Stalowy Inkwizytor, będą pełniejsze i zrozumiałe. Tak to szkoda, bo to bardzo ciekawe uniwersum i ciekawy pomysł na bohaterów fantasy.
Paweł Domownik
To bardzo prosta przygoda, którą musiałem przeczytać dwa razy, żeby zrozumieć, o co chodzi. Fakt, że czytałem trylogie Mistobornów po angielsku, ale przyznaję, że zderzyłem się ze ścianą terminologii, która skutecznie odrzuca od właściwej fabuły.
Pod tym gąszczem czai się jednak dość klasyczna przygoda. Prosta zachaczka — docierają do wioski na prośbę znajomego. Podobają mi się tu elementy współ-kreacji sytuacji przez BG. Problem w tym, że nie jest jasno powiedziane, czego Brann od nich chce, ani dlaczego nie zrobi tego sam. Ta postać cierpi trochę na syndrom BN-a – emanacji mg, który będzie zaganiał drużynę, mówiąc im, gdzie mają iść i co robić.
Czeka nas śledztwo kończące się konfrontacją z mrocznym kultem. Całość bardzo w stylu Zewu Ktulu. Na plus, że jest to całkiem ładnie osadzone w meta-warstwie świata z powieści. Na minus, że śledztwo jest bardzo proste. Nie ma fałszywych tropów, jest bardzo mało npc-ów, z którymi można wejść w kontakt, a każdy z nich ma jakąś rolę. Może przydałby się jakiś generator mieszkańców wioski?
Główną wadą tego tekstu jest to, jak jest spisany. Za przykład niech posłuży scena nocnej wycieczki nad jezioro, jeżeli dobrze rozumiem w zależności od momentu, w którym BG interweniują, ta sama uciekająca postać okaże się iksem lub igrekiem, opowiadającym inną historię.
Na plus: jest to, o ile potrafię ocenić bardzo dobrze opracowane mechanicznie. Przykłady testów, ich efekty. Znaczący wpływ tego na fabułę. Wszystko wydaje się przygotowane, tak jak trzeba.
Nie ma tu niestety wątków ucisku i rewolucji, którymi mocno stała książka Sandersona.
W pracy autora/rki czuć pewien potencjał, ale ta przygoda jest zbyt prosta i zbyt chaotycznie napisana, żeby mieć szansę na Quentina.
Piotr Cichy
Materiał na fajny szybki jednostrzał, z gotowymi postaciami z historią i charakterem. Biorąc pod uwagę jak mało jest materiałów do Mistborn RPG, bardzo przydatny scenariusz. Można go świetnie wykorzystać, żeby zaprezentować komuś ten system, dać mu szansę go wypróbować. Tym bardziej cieszy w pełni rozpisana mechanika postaci graczy i pozostałych osób i zwierząt występujących w scenariuszu.
Jestem zdania, że nie jest łatwo wymyślać przygody w settingu jakichś powieści. Wydawałoby się, że najlepsze opowieści w tym świecie zostały już opowiedziane. Dobrze, że jak pokazuje autor tego scenariusza, wciąż są jeszcze obszary do eksploracji, historie do rozegrania.
Streszczenie na początku pracy to bardzo przydatna pomoc w ogarnięciu fabuły. Dobrze, że autor je przygotował.
Jako minus tego scenariusza można wskazać, że jest trochę za krótki. Podejrzewam, że całość można poprowadzić w ok. 2 godziny. Przydałoby się dodać tutaj coś więcej. Może marionetki Zniszczenia kryją się w jakimś zamaskowanym miejscu i trzeba je odszukać? Może dodać jakąś scenę w wiosce z nieortodoksyjnym (ale nieszkodliwym) rytuałem, żeby gracze się zainteresowali i albo pomogli obligatorowi, albo przestrzegli skaa, gdy będzie on się zbliżał? Może jeszcze jakiś podróżny przybędzie do zajazdu?
Gdybyśmy mieli dokładniej opisaną okolicę wioski i Czarnego Jeziora, możnaby dodać jakieś miejsca, które mogliby dodatkowo zbadać bohaterowie.
Witold Krawczyk
Przygoda składa się z prostego śledztwa (wymagającego dyplomacji, z okazją do rozgrywania BN-ów przeciwko sobie) i z konfrontacji z opętanymi kultystami. Fabuła wydaje mi się dość zwyczajna, bez niecodziennego dramatyzmu (ale z dobrym zwrotem akcji – opętaniem Postwicka) i bez porywających miejsc czy postaci. Dodatkowy szlif językowy zwiększyłby czytelność scenariusza. Niemniej – gracze mają co robić i powinni nieźle się bawić; nie widzę w przygodzie większych błędów.
Andrzej Stój
Czarne jezioro to kolejna przygoda, która sprawia wrażenie napisanej na bazie udanej sesji drużyny autora. Wygląda jak kolejny epizod niekończącej się kampanii drogi. W sam raz do rozegrania na jednej, niezbyt długiej sesji.
Niestety Czarne jezioro nie ma do zaoferowania wiele postronnym czytelnikom. Jest wioska, źli kultyści werbujący zwykłych ludzi, niekompetentny inkwizytor i znajomek bohaterów, który wzywa ich na pomoc. Najbardziej razi postać obligatora, który siedzi w knajpie i pije piwo, a jeśli coś robi, to tylko utrudnia pracę bohaterom.
Gdyby przygoda została rozbudowana, mogłaby wyjść z tego przyzwoita opowieść w stylu Inwazji pożeraczy ciał. Zaczątek już jest – przykładowi bohaterowie mają powiązanie z obligatorem i przekabaconym mocą wody jeziora szlachcicem. Potrzeba by jednak większej osady, np. ekspresowo rozwijającego się miasteczka, budowanego siłami i środkami pielgrzymów, którzy doznają objawień po zanurzeniu w czarnych wodach jeziora. Przydałby się kompetentny obligator z obstawą, szarlatan próbujący się wzbogacić na naiwnych, agentka szlacheckiego rodu szukająca dziedzica, który ponoć dołączył do sekty… Więcej przestrzeni do działania, ludzi mogących zostać sojusznikami albo konkurencją BG.
To, co otrzymujemy w tekście to niestety zbyt mało jak na tekst konkursowy.