Krwawa schadzka

Krwawa schadzka – Dominik Szewczyk

Edycja: 2022

System: Fajerbol

Setting: Fantasy

Liczba osób grających: 3-4

Gotowe postacie: nie

Liczba sesji: 1

Dodatki:

Opis:

Pewnej letniej, gorącej nocy Eliza i jej narzeczony Rodyk spotkali się w polu dojrzewającej pszenicy. Upojną schadzkę przerwało pojawienie się niezwykłego, białego widma, które z furią zaatakowało kochanków, doprowadzając do przedwczesnej śmierci Elizy. Jej ojciec, Wdowiec Węglar, pragnie by sprawiedliwości stało się zadość. Po południu, koło dwunastu godzin po śmierci Elizy, w wiosce pojawiają się postacie graczy.

Triggery: motyw seksu i zabójstwa

Pokaż komentarze kapituły

Marysia Borys-Piątkowska

Redakcja językowa – poza bledami, niespojnosc w imionach, raz jest Vic a raz Vinc.

Bardzo prosta, przyjemna przygoda, odrobinę na modłę „A kto dziewczyna…” z edycji Q. Sprzed paru lat.

Autor mógłby zawrzeć na początku scenariusza wytyczne, jakie postacie by się przydały w przygodzie i wskazówki na temat określenia motywacji i celu wizyty w wiosce i tego dlaczego w ogóle zajmują się śledztwem.

Mam też wrażenie, że szukanie winnego może okazać się zbyt proste – skoro bracia mają podobne cechy, to i tak krąg się zawęża – winowajcą jest albo Vinc albo Rodyk.

Piotr Cichy

Proste, klasyczne śledztwo w wiosce na uboczu. Kilka stron, a jest właściwie wszystko, co potrzeba do poprowadzenia pojedynczej udanej sesji. Bardzo mi się to podoba. Całkiem w porządku spisane, bez większych błędów czy niezręczności językowych. Nie ma gotowej mechaniki, ale są wskazane podstawowe testy umiejętności, więc łatwo to dostosować do swojej ulubionej. Można to poprowadzić w fantasy jak też np. w Zewie Cthulhu albo wręcz w jakichś realiach historycznych bez magii. Wyjątkowo uniwersalna przygoda, a ma swój wyraźny swojski klimat, więc nie można jej zarzucić, że jest bez wyrazu, jak to czasem bywa z takimi scenariuszami.

Przydałaby się jednak choćby szkicowa mapka z zaznaczonymi lokacjami, żeby zorientować się, jak są położone względem siebie. Dzięki temu łatwiej byłoby sprawić, żeby gracze poczuli, że są w jakimś konkretnym miejscu, żeby pomóc im wejść w wyobrażony świat. Mnie mapki w tym pomagają.

Wspomniany jest pogrzeb Elizy i sprowadzenie kapłana. Przydałoby się choćby krótko scharakteryzować tę postać, żeby można ją było w większym stopniu wykorzystać w przygodzie. Mógłby być namiastką autorytetu, którą mogliby się wspomóc gracze przy wymierzeniu sprawiedliwości albo i wcześniej przy prowadzeniu śledztwa. Mistrz Gry mógłby też wykorzystać tę postać, żeby ułatwić albo utrudnić zadanie graczom – podrzucić jakąś wskazówkę albo mylny trop. Byłaby to też szansa na zdynamizowanie sytuacji, jeśli gracze utkną w martwym punkcie.

Podobnie przelotnie pojawia się „przewodnik, notorycznie konsumujący oferowane przez Babę towary” – spokojnie można by rozbudować taką stukniętą postać – może opowiadać niestworzone historie o zjawach i upiorach, a z drugiej strony może być dobrą wskazówką, że mieszkańcy wioski mają dostęp do substancji psychoaktywnych od Baby z Lasu.

Pomysł z prześcieradłem jest trochę absurdalny, ale moim zdaniem jakoś się wpasowuje w tę przygodę – że to wszystko nie jest jakoś traumatycznie poważne (współgra z ciałem wśród przetworów w ziemiance). A przy tym może to wspomóc wątek wracającej zmarłej żony zza grobu.

Płacz Rodyka odebrałem jako nieco nadmierną reakcję. Zbyt dziecinną? Byłoby chyba lepiej, gdyby dodać do tego alkohol – w sensie, że zapija się po stracie ukochanej.

Motywacja dla postaci graczy jest dosyć słaba (pieniądze od Węglara), ale myślę, że przede wszystkim zadziała tu ciekawość – północnica może być najsilniejszą zahaczką. Może też po prostu sama chęć rozwiązania zagadki wystarczy, jak to w klasycznych kryminałach.

Oprócz tych kilku mankamentów scenariusz jest według mnie prawie idealny w swojej kategorii. Jestem przekonany, że może zapewnić parę godzin doskonałej zabawy. Nie za skomplikowany, nie za prosty – żeby gracze nie utknęli w trakcie śledztwa, ale też żeby nie poszło im zbyt łatwo. Doceniam też, że co zrobią z odkrytymi faktami, pozostawione jest do uznania graczy.

Paweł Jakub Domownik

Krwawa schadzka to prosty scenariusz śledczy zawieszony w całkowitej próżni.

Podoba mi się:

  • Intryga jest prosta, ale trzyma się kupy.
  • Scenariusz jest otwarty, nie narzuca BG żadnej drogi.
  • Jak przejrzyście opisane są wskazówki, które mogą znaleźć BG. Przypisane do lokacji, dobrze zorganizowane i łatwe w obsłudze dla MG.
  • Imponuje mi lapidarność stylu osoby autorskiej, mamy tu samo gęste — tak trzymać!
  • Świetny jest bliski gumshoe podział na wskazówki, które znajdą zawsze i te, do których znalezienia potrzebny jest test/ biegłość w umiejętności.
  • Łańcuch wydarzeń niezależnych — dobrze że jest.

Uważam, że należy poprawić: 

  • Zero motywacji dla BG, zero informacji jak ich zaangażować w przygodę.
  • NPC-e są dość dwuwymiarowy i istnieją tylko w kontekście tego, jak mogą pomóc graczom.
  • Statyczny świat, który przestaje istnieć, kiedy BG wychodzą ze sceny,
  • Łańcuch wydarzeń niezależnych-za mało rozbudowany, za słabo zakotwiczony w scenariuszu

Krwawa schadzka nie jest złym scenariuszem. Autor/ka pokazała, że potrafi pisać śledztwa, które mają sens i dostarczą graczom rozrywki. Jeżeli pozostałe elementy scenariusza podciągnie do tego poziomu, będzie to praca godna finału, dlatego gorąco zachęcam do przesłania bardziej dopracowanego tekstu za rok. 

Ola Durlej

Marek Golonka 

Patrycja Olchowy

Jedna z tych prostych historii, które mogą zabrać graczy bardzo daleko od ciepła i bezpieczeństwa domowych pieleszy. Osobiście jestem fanką rozpisywania lokacji wraz ze znajdującymi się w nich zahaczkami, miałam nadzieję więc na solidną dawkę przygody w przystępnej formie. Niestety, scenariusz ma sporo braków, mimo sympatycznej formy i pomysłu. Zabrakło: systemu – jestem niesamowicie ciekawa, o jakich systemach myślał autor, bo skoro magia albo technologia może zabić zabawę, to nie wiem co nam zostaje na stole; motywacji dla graczy – choćby krótkiego wprowadzenia, dla jakiej drużyny została przewidziana ta przygoda, z tekstu dowiemy się, że trzeba skupić się na śledztwie i ono samo ma być główną osią przygody oraz źródłem zabawy; nieco bardziej skomplikowanego plotu lub jakiegoś twistu; redakcji oraz trzymania się choćby podstawowych zasad stosowania interpunkcji w tekście. Choć scenariuszowi nie można zarzucić, że jest liniowy, bo faktycznie historia może pójść w różnych kierunkach, tak niestety przez brak konkretnych wyzwań oraz nadmierną prostotę, nie jestem w stanie wyobrazić sobie jakichkolwiek trudności w odkryciu prawdy przez graczy. Czy starczy na ciekawą sesję? Przy odpowiednim wkładzie pracy MG – tak. Od ręki – to niestety za mało. 

Wojciech Rosiński

Bardzo poważne obawy względem scenariusza wzbudza już na starcie sugestia autora aby rozegrać przygodę w „dowolnym systemie RPG gdzie magia albo technologia nie zniszczą zabawy”. Te elementy przecież są w systemach właśnie po to aby było ciekawie. To, że ktoś użyje magii albo cybernetycznych implantów aby znaleźć poszlaki lub rozgryźć intrygę to właśnie jest zabawa. Sugeruję autorowi przy kolejnych pracach spróbować wykorzystać wspaniałe możliwości tego typu na korzyść swojej pracy a jeżeli chcieć w jakiś sposób je ograniczyć, zdecydować się na konkretny system.

Intryga sama w sobie jest satysfakcjonująca. To nic odkrywczego ale nie zawiera luk, rozgrywa się w dobrze opisanej lokacji i w sumie dobrze się nada na sesję przerywnik. Widzę ją np. w D&D jako jedno sesyjną odskocznię od zwiedzania lochów w niskopoziomowej przygodzie. Na ten moment, brak mechaniki sprawia jednak, że prędzej poprowadzę coś przygotowane z myślą o tym systemie.

Janek Sielicki

Michał Sołtysiak

Przygoda ta jest zbyt uniwersalna i niedopracowana, by oceniać ją z uwzględnienie jakiegoś settingu. To mogłoby wypełnić luki w treści. Autor niestety nie przedstawił nam systemu, w którym ją testował i trzeba opierać się na tym, co tu jest, a to jeden z najkrótszych scenariuszy w tej edycji. Jest krótka, głównie opiera się na lokacjach i dotyka problemu zbrodni z zazdrości. Zbrodnia ta jest jednak tak poślednia i nieoryginalna, że trudno mówić, że jest coś ciekawego. Proste śledztwo i chodzenie po domostwach oraz rozpatrywaniem.

Niestety nie wiem, dlaczego postacie graczy mają rozwiązać tajemnicę zbrodni. Jak nie zaczną śledztwa, to nie będzie przygody? Nic więcej. Mają znaleźć winnego, bo to jest zadanie drużyny? Nie są żadnymi krewnymi, przyjaciółmi, przedstawicielami wymiaru sprawiedliwości itd. Autor chyba nie zastanowił się nad motywacjami, bo nie ma nawet nagrody za rozwikłanie zagadki śmierci. Jak sam pisze: „Pamiętaj, że miałeś na wszystkie sposoby zachęcać graczy do dzielenia się domysłami, co sprawi im wielką radość” – to wygląda, że rozwikłanie zagadki i domysły będą nagrodzone satysfakcją. To musi im wystarczyć.

Autor napisała schludną przygodę, która nie ma motywacji, nie ma nagrody i ogólnie rzecz biorąc, jest mało frapująca. Trochę zmarnowana szansa.

Andrzej Stój 

Bardzo krótka, ale sensownie rozplanowana przygoda będąca prostym śledztwem w wiejskim otoczeniu. Podoba mi się opis okolicy, podoba to, że bohaterowie niezależni są ludzcy, wiarygodni. Doceniam to, że tekst operuje na faktach (zwłaszcza w odniesieniu do nocy zabójstwa) i nie sugeruje MG przebiegu wypadków.

Bohaterowie mają pełną swobodę w tropieniu zabójcy. Przygoda nie rozsypie się, jeśli nie będą działać w określonym porządku – choć jest ryzyko, że będzie im trudno, jeśli obleją wszystkie testy na miejscu zbrodni.

W scenariuszu brakuje dwóch rzeczy. Po pierwsze (mniej ważne), charakterystyk BNów uwzględniających to co zrobią w przypadku gdy zrozumieją, że są podejrzani. Mniej więcej wiem jak kierować istotnymi postaciami tła, ale garść podpowiedzi by to ułatwiła. Po drugie (znacznie ważniejsze), to osobista historia, w której drużyna to goście. OK, od nich zależy czy zabójca zostanie znaleziony, ale protagonistami są BNi. Dlaczego mają się zainteresować tą historia?

Asia Wiewiórska

„Krwawa schadzka”, czyli „Ballady i romanse” spotykają  „Wiedźmina 3” („Dzikość serca”!), więc wszystko brzmi aż nazbyt znajomo. Lubię takie komfortowe historie, o ile w ogóle jest dla nich miejsce dla Graczy.

FORMA

Zwięzłe teksty czyta się zwykle lepiej i „Krwawa schadzka” jest na to najlepszym przykładem. Czad jeśli mogę zrozumieć całość koncepcji przy pierwszym czytaniu i gry scenariusz od początku trochę intryguje (choć obawiam się, że raczej jako „opowiadanie” niż tekst użytkowy).

Chwilami rażą niekonsekwencje językowe, które u mnie wywołują dysonans poznawczy (przykład? Z jednej strony staromodne „powziąć za żonę”, z drugiej ultranowoczesne „szemrane transakcje”), ale nie jest to nic czego wybaczyć nie można. Szczególnie, że scenariusz jest dobrze zorganizowany i bardzo krótki.

TREŚĆ

Trudno jednak oprzeć się wrażeniu, że scenariusz rodzi znacznie więcej pytań niż przynosi odpowiedzi. Autor nie zadbał na ten przykład o to, aby bohaterowie Graczy mieli jakąkolwiek motywację do przeprowadzenia śledztwa. W zasadzie w ogóle ich tam nie ma i nie wiadomo w jakiej roli powinni tak występować. Stróżów prawa? Tropicieli? Przyjaciół rodziny? Mam wrażenie, że znacznie większy sens miałoby obsadzenie Graczy w rolach niektórych bohaterów niezależnych, bo i łatwiej byłoby wtedy odnaleźć motywację do węszenia tu i tam.

Jeśli jednak pominąć ten krytyczny dla mnie element, scenariusz polegałby z grubsza na tym, że postacie będą zwiedzać szereg lokacji i – wypytując – zdobywać wskazówki, a logiczny trail-of-clues jest zdecydowanie najmocniejszą stroną „Schadzki”. Co jednak, jeśli Gracze nie będą grać po myśli autora, któremu ewidentne zależy na tym, aby ze wskazówek poskładali spójną opowieść? Co jeśli nie będą zadawać właściwych pytań właściwym NPCom lub w ogóle do niektórych nie dotrą? Wydaje mi się, że scenariusz nie jest pod względem rozłożenia wskazówek dobrze zdywersyfikowany. Wskazówkom brakuje elastyczności i -bez ich wielokrotnego przytaczania w różnych lokalizacjach – gra może łatwo posypać się jak domek z kart.

Naprawdę ciężko z tego samego powodu stwierdzić, czy Gracze będą mieli motywację, by odwiedzić wszystkie lokalizacje, niezbędne do rekonstrukcji wydarzeń, szczególnie jeśli sam autor o niektórych wspomina, że są „nieciekawe” albo mają „marginalne znaczenie”. Hej, skoro tak, to czy nie warto byłoby je wtedy zastąpić takimi, które mogą Graczy zaintrygować lub uczynić istotnymi dla scenariusza? Tak tylko głośno myślę.

REFLEKSJE

Jest idyllicznie, romantycznie, balladowo i aż się prosi, żeby umiejscowić tę sesję w jakiejś zapomnianej wioseczce na końcu świata. A jednak nie wiem czy i to jest dobry pomysł, bo niektórzy bohaterowie niezależni nie znają się nawzajem, co mogłoby sugerować znacznie rozleglejszą metropolię.

Same znaki zapytania, które niestety nie rozwiązują się nawet w zakończeniu. Autor sugeruje bowiem, aby pozwolić Graczom na takie zakończenie jakiego chcą, bo „to ich historia”. Interesujące, zważając na to, że celem gry jest wyłącznie rekonstrukcja historii stworzonej przez autora a Gracze nie mają tu nic do powiedzenia.


[collapse]