Niedokończone dzieło

„Niedokończone dzieło”

Michał Michałowski

Spoiler

Komentarze:

Magdalena Madej

Krystyna Nahlik

Joanna Szaleniec

Kanwę scenariusza stanowi romantyczna tragedia ze szczyptą niesamowitości w tle. Mistrz Gry ma szansę na jego bazie poprowadzić sesję łączącą elementy horroru i onirycznej psychodeli. Autor jednak daje drużynie zbyt mało okazji do czynnego wpływania na przebieg wydarzeń. Ponadto przygoda jest napisana bardzo potocznym, nawet kolokwialnym, nie pozbawionym błędów stylistycznych językiem, a fabuła mimo pewnego potencjału jest stosunkowo płaska.

Michał Madej

Tomasz Z. Majkowski

Scenariusz kompletnie niestrawny, z przesłaniem dydaktycznym: „słuchaj, kiedy koledzy opisują swoją postać, a nie bazgraj po kartce”. Jak wiele tegorocznych scenariuszy, rzecz utyka na prezentacji tła – to prawdopodobnie kompleks scenariusza otwartego każe naszym autorom opisać bohaterów niezależnych i miejsce, a następnie uznać, że jeśli wpuści się w to graczy, wszystko potoczy się jak trzeba.

Choć może, z drugiej strony, tak to właśnie powinno wyglądać, a my tkwimy w błędnym mniemaniu, że na atrakcyjny scenariusz powinny składać się wydarzenia?

Nawet, jeśli założenie konstrukcyjne jest słuszne, przygoda jest zbyt miałka i nieciekawa, by zwracać na nią szczególną uwagę. Kończę zatem, przejdźmy do rzeczy ciekawszych.

Maciej Reputakowski

Niedokończone dzieło to scenariusz, którzy raczej przejdzie bez echa. I nie chodzi nawet o to, iż mógłby być staranniej spisany, gdyż niewiele mu brakuje, by można było mówić o płynnym posługiwaniu się językiem polskim.

Problem w tym, iż jest to scenariusz bez historii. Co prawda w tle wydarzeń mamy wielką, romantyczną opowieść, lecz gracze są jedynie jej biernymi słuchaczami, w najlepszym wypadku świadkami. Mistrz Gry kilka razy zapozna ich z fragmentami dawnych dziejów, ale bohaterowie nie wywrą na nie wielkiego wpływu. Niestety, uczestniczenie w cudzej historii (nawet jeśli pomaga się połączyć rozdzielonych kochanków) jest znacznie mniej interesujące od tworzenia opowieści o własnych czynach. Istnieje bowiem uzasadniona obawa, że gracze będą się nudzić podczas sesji, w której to nie oni są motorem wydarzeń, lecz opowiedziana już fabuła.

Bardziej wymagającym MG i graczom może również zgrzytać pretekstowość fabuły i „magiczna” logika przebiegu akcji. Można odnieść bowiem wrażenie, że świat, w którym przebywają postaci graczy, rzuca ich z miejsca na miejsce z sobie tylko znaną logiką. Za mało tu decyzji graczy, którzy i tak pewnie poszliby we właściwym kierunku, gdyby wynikało to z podanych przesłanek. Zdecydowanie brakuje też efektownego zakończenia, albowiem trudno za takowe uznać propozycję stoczenia walki z dawnym wrogiem drużyny (troszkę to nielogiczne). Zasadniczo walka w ogóle nie pasuje do proponowanej konwencji scenariusza.

Łatwo przy okazji Niedokończonego dzieła wpaść w jeszcze jedną pułapkę. Chodzi o sztukę i przedstawianie jej piękna. Zadanie ambitne, szkopuł jednak w tym, iż gry fabularne opierają się na słowie. A słowem niezwykle ciężko oddać istotę rzeźby czy obrazu. Tutaj przydałby się jakiś chwyt, może zabieg fabularny, który pomógłby poczuć graczom aurę cudowności obcowania ze sztuką. Zadanie, owszem, dla autora i MG niełatwe, ale należało się z tym liczyć, porywając się na taki temat.

Na omawiany scenariusz warto jednak zwrócić uwagę z dwóch powodów.

Pierwszy stanowi – mam nadzieję, że autor się nie obrazi za niewinny żart – jedna z najsubtelniejszych literówek w historii Quentina. Cytuję: „przedstawia ona rzeźbę ludzkich rozmiarów, kobiety o długich kręconych oczach”. Śliczne, bardzo poetyckie.

Drugi powód, to dla autora przysłowiowy powód do dumy. Chodzi oczywiście o scenę, w której gracze mają za zadanie opisać pozostałych członków drużyny oraz propozycja, by od efektu tych wysiłków zależała kondycja postaci w kolejnych scenach. Chwyt z gatunku genialnych. Nie ma przy tym znaczenia, czy gracze są beznadziejni i się nawzajem nie słuchają, czy mamy do czynienia z osobami zwracającymi uwagę na coś więcej niż swój worek pedeków. Należy jedynie pamiętać, by zmusić graczy na początku sesji do opisania swoich bohaterów.

Za tą jedną scenę – szczere brawa!

Ponieważ rozmiar recenzji nie pozwala omówić wszystkich aspektów tekstu, jestem otwarty na rozmowę przez e-maila – repek@repe.k.pl lub na GG: 1416169. Zapraszam serdecznie!

[collapse]

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *